Trudny, niewygodny, bolesny – piszą o „Głupcach” krytycy, którzy chcą się z tym filmem zmierzyć. Inni po prostu odwracają się z niesmakiem.
Bohaterowie filmu od lat – 15, może 20 – tworzą parę. Marlena jest po sześćdziesiątce, Tomasz po czterdziestce. Kiedyś uciekli do dalekiego, nadmorskiego miasteczka przed oczami innych – sąsiadów, znajomych, nawet bliskich. Zapłacili za swój związek wysoką cenę. Ale są razem. Wszystko zaczyna się komplikować i walić, gdy kobieta odbiera telefon z informacją, że jej syn Mikołaj, którego nie widziała od lat, umiera. Niewiele już do niego dociera. Jest sparaliżowany, pozbawiony możliwości porozumiewania się, niemal bez kontaktu. W Marlenie budzi się matka. Wie, że musi zająć się synem, stworzyć mu godne warunki odchodzenia. A widz zaczyna rozumieć, skąd bierze się osamotnienie kobiety i jej partnera, dlaczego uciekli z dawnego świata. Tomasz też jest synem Marleny, ich związek to kazirodztwo. W świetle prawa są przestępcami, którzy powinni stanąć przed sądem. Ale artysta pokazuje dramat. Pyta.
Czytaj więcej
Ludzie spychani na margines, niemogący związać końca z końcem, stojący w kolejkach w urzędach pracy nie są dziś wdzięcznym tematem dla kina. Ale to o nich powstają ważne filmy. Takie jak „Między dwoma światami”.
Rodzeństwo z tajemnicą
Poruszają mnie ludzie na granicy, którzy nie mogą znaleźć dla siebie miejsca. Także w tej historii chciałem o tym opowiedzieć. Próbowałem sobie wyobrazić najtrudniejszą miłość – mówi reżyser i przyznaje, że praca nad „Głupcami” była dla niego bardzo bolesna. – Ale pod koniec zdjęć pomyślałem, że poszerzyłem swoje horyzonty. Przesunąłem własną granicę tolerancji. Żeby móc opowiedzieć o Marlenie i Tomaszu, odbyłem wiele rozmów sam ze sobą. My jako społeczeństwo nie mamy żadnych narzędzi, by mówić o takich związkach. Chciałem się zagłębić w ten temat i w siebie.
Kazirodztwo to rzadko poruszany w polskiej sztuce temat – jako jeden z nielicznych podejmował go Gustaw Herling-Grudziński. Ta kwestia budzi odrazę. Kojarzy się z zakazanym owocem, patologią, brudem. Często z przestępstwem: z ojcami gwałcącymi córki, z chłopakami zmuszającymi do seksu własne siostry, często jeszcze razem z kolegami. Tymczasem Wasilewski sportretował ludzi, którzy weszli w taki związek świadomie, za obopólną zgodą.