Tak jest z ostatnim wywiadem, jakiego Franciszek udzielił Reutersowi. Skupię się na wątku obalenia wyroku Roe v. Wade przez Sąd Najwyższy USA. Od wyroku minęły dwa tygodnie, a Franciszek milczał i dopiero w tym wywiadzie zajął jakiekolwiek stanowisko. Jest ono, delikatnie rzecz ujmując, zaskakujące.
Papież zaczyna od tego, że „z technicznego punktu widzenia” nie rozumie tego wyroku, tego jak było wcześniej i jak było teraz, i jak to oceniać. Tyle że kwestie techniczne są akurat dość proste. Wyrokiem Roe v. Wade z 1973 r. Sąd Najwyższy uznał, że prawo do aborcji jest wynikającym z prawa do prywatności prawem konstytucyjnym, a to oznacza, że aborcja musi być legalna i dostępna w całych Stanach Zjednoczonych. Obecnym wyrokiem SN uznał, że tak nie jest, że prawo do aborcji nie jest zapisane w konstytucji, i że w związku z tym poszczególne stany mogą dowolnie kształtować swoje prawo, co oznacza, że w niektórych z nich aborcja może się stać nielegalna. Tyle, nic więcej.