Memches: Rozczarowanie pielgrzymką papieża Franciszka

Nie da się ukryć, pierwsza pielgrzymka papieża Franciszka okazała się rozczarowaniem. Tak to jest, kiedy ma się wobec następcy św. Piotra jakieś oczekiwania i traktuje się go niczym polityka, który powinien realizować zobowiązania podjęte wobec wyborców.

Aktualizacja: 07.08.2016 10:59 Publikacja: 07.08.2016 00:01

Memches: Rozczarowanie pielgrzymką papieża Franciszka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Z doniesień i opinii, które przewijają się w lewicowo-liberalnych mediach niemal od początku pontyfikatu Franciszka, płynie wniosek, że akurat ten papież jest „otwarty", więc w Polsce stanowi kłopot wyłącznie dla Episkopatu i prawicy. Ostatnio „Gazeta Wyborcza" czy TVN cały przekaz głowy Kościoła sprowadzają do wysuwanego pod adresem państw europejskich postulatu przyjmowania uchodźców. Stąd krążące nad Wisłą przed Światowymi Dniami Młodzieży zapowiedzi, że Franciszek zamierza głównie przywołać do porządku polityków partii rządzącej i hierarchów kościelnych za to, że rozprzestrzeniają wrogość wobec przybyszów z krajów muzułmańskich.

Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Jedyne postulaty odnoszące się bezpośrednio do zadań stojących przed władzą w Polsce pojawiły się w wystąpieniu papieża na Wawelu. Franciszek wprost powiedział, że państwo powinno się troszczyć o rodzinę, w tym pomagać jej w przyjęciu każdego życia ludzkiego, i przeciwdziałać przyczynom masowej emigracji z ojczyzny.

Tematu uchodźców również wtedy nie zabrakło. Ale papież podjął go na bardzo ogólnym poziomie (chociażby apelując „o współpracę i koordynację na poziomie międzynarodowym", aby rozwiązać konflikty, „które zmuszają wielu ludzi do opuszczenia swoich domów"). Dlatego właściwie nie wiadomo, co – zdaniem Franciszka – powinien konkretnie robić rząd polski w zakresie europejskiej polityki imigracyjnej.

Znacznie ciekawszy jednak był przebieg zamkniętego spotkania papieża z biskupami. Franciszek jako wielkie niebezpieczeństwo wskazał postawę, którą nie od dziś afirmują lewicowo-liberalni intelektualiści: indywidualne poszukiwanie Boga bez pośrednictwa wspólnoty, jaką stanowi Kościół („duchowość subiektywna, bez Chrystusa"). Ponadto podkreślił wagę więzi międzypokoleniowych, stwierdzając: „Dziadkowie są pamięcią narodu, są pamięcią wiary". Wreszcie nie omieszkał po raz kolejny napiętnować wyzysku ekonomicznego. I teorii gender jako podstawy wtłaczania w szkole dzieciom do głów poglądu, że płeć można sobie wybierać. Franciszek nazwał to zjawisko „kolonizacją ideologiczną", ponieważ „podręczniki narzucają te osoby i instytucje, które dają pieniądze".

I jak tu warszawskie i krakowskie salony mają się nie gorszyć, skoro człowiek, który miał być „ich" papieżem, przemawia językiem najpaskudniejszej reakcji, powielając opowieści o jakichś siłach demoralizujących za pomocą potężnych środków finansowych całe społeczeństwa?

Swoją drogą doskonałym potwierdzeniem diagnozy Franciszka dotyczącej trudnej sytuacji rodzin najsłabszych i najuboższych okazał się tekst, który w poniedziałek – dzień po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży – opublikował „Newsweek Polska". Można było w nim przeczytać o tegorocznym „najeździe Hunów" (czytaj: małżeństw z dziećmi) nad polski Bałtyk jako – taka wyłania się teza – pokłosiu wprowadzenia programu 500+.

Redaktorów „Newsweeka" przeraziły te polskie rodziny, których jeszcze do niedawna nie było stać na wyjazd nad morze. Postanowili więc pokazać kilka patologicznych przypadków (jak agresywny ojciec nadużywający alkoholu) i opatrzyć całość odpowiednimi komentarzami, żeby właściwy wniosek nasunął się sam.

Czy można sobie wyobrazić, że w „Newsweeku" ukazałby się materiał traktujący równie „obiektywnie" przybyszów z krajów muzułmańskich? Bynajmniej. A przecież w przypadku tej – nieporównywalnie większej – grupy znalazłyby się drastyczne przykłady, które można by wykorzystać do uzasadnienia poglądu, że należy zamknąć granice Polski przed uchodźcami z Bliskiego Wschodu.

Nie łudźmy się, papież Franciszek jest potrzebny polskim środowiskom lewicowo-liberalnym jako maczuga do okładania polityków i duchownych, którzy nie wpisują się w program naprawy – a tak naprawdę psucia – świata. Mamy do czynienia z próbami ideologicznej instrumentalizacji głowy Kościoła. Tyle że – jak pokazała pielgrzymka Franciszka do Polski – próby te skazane są na porażkę.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Z doniesień i opinii, które przewijają się w lewicowo-liberalnych mediach niemal od początku pontyfikatu Franciszka, płynie wniosek, że akurat ten papież jest „otwarty", więc w Polsce stanowi kłopot wyłącznie dla Episkopatu i prawicy. Ostatnio „Gazeta Wyborcza" czy TVN cały przekaz głowy Kościoła sprowadzają do wysuwanego pod adresem państw europejskich postulatu przyjmowania uchodźców. Stąd krążące nad Wisłą przed Światowymi Dniami Młodzieży zapowiedzi, że Franciszek zamierza głównie przywołać do porządku polityków partii rządzącej i hierarchów kościelnych za to, że rozprzestrzeniają wrogość wobec przybyszów z krajów muzułmańskich.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu