Ewa Izabela Nowak z Paryża
Ślady pobytów Houellebecqa w Hiszpanii i Irlandii oraz fascynacja francuskimi pejzażami zdominowały całą paryską wystawę, ale starannie scenograficznie przygotowana ekspozycja prezentuje również fragmenty filmów zrealizowanych według jego powieści.
Wchodząc do pierwszej sali szybko odnajduję po prawej stronie zdjęcie zrobione parę lat temu w kościele niedaleko Bordeaux. Właściwie jest to montaż dwóch kadrów. Pierwszy pokazuje zapalone świece na tle figury religijnej i nałożony został na fotografię pokazującą tablicę z informacjami parafialnymi. Widziałam to zdjęcie ponad trzy lata temu w paryskim mieszkaniu Houellebecqa, kiedy zgodził się na publikację o nim w polskim miesięczniku poświęconym fotografii.
Długa znajomość
Moja „przygoda" z Houellebecqiem zaczęła się dawno. Jedna z jego wypowiedzi w wywiadzie udzielonym we wrześniu 2001 roku popularnemu pismu literackiemu spowodowała, że to nazwisko pojawiało się wszędzie. Pisarz znany był z braku poważania dla politycznej poprawności. W chłopięcej wręcz naiwności zadeklarował, że nie jest wielkim przyjacielem religii, wszelkich religii, ale tej jednej w szczególności.
Jego wypowiedzi spotkały się z druzgocącą krytyką. Posądzono go o rasizm i islamofobię, wytoczono proces. Podczas przesłuchania Houellebecq domagał się demokratycznego prawa krytykowania religii, a zwłaszcza tekstów religijnych, które w jego przekonaniu nie zawsze nawołują do miłości bliźniego. Sąd ostatecznie oddalił oskarżenie, uznając, że krytyka doktryny religijnej odzwierciedla przekonania natury ideologicznej, ale nie jest przejawem rasizmu.