Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego porównuje koleżankę z ław do „szmalcowników". Wyrafinowany pisarz science fiction i subtelny publicysta posługuje się wobec Żydów określeniem „parch". A korespondent publicznej telewizji w jednej z europejskich stolic zamieszcza post: „Giertych do wora, a wór do jeziora".
Szaleństwo? Eksplozje nieokiełznanego chamstwa? Powszechne zburaczenie? A może wbrew temu – opisanemu na początku – otwarciu komunikacyjnych granic właśnie system wymusza tzw. większą wyrazistość wypowiedzi, co się przekłada na brutalizację czy wulgaryzację. Są tacy, którzy twierdzą, że w epoce informacyjnego zgiełku inaczej się nie da, a najlepszą współczesną formułę ekspresji wymyślił Twitter ze swoimi 280 znakami. Zaistnieć na Twitterze to znaczy mieć refleks, a jeszcze bardziej być dobitnym, by dać się zauważyć.