Skala żałoby narodowej po tragedii 10 kwietnia zaskoczyła wszystkich. Ma ona charakter ceremonii, w której wspólnota utwierdza swoją tożsamość. Żal po utracie wybitnych rodaków stanowi także manifestację pamięci o nich, a więc próbę ocalenia tego, co zostawili najlepszego, wpisania ich życia i działania w nasze narodowe dzieje, w długie trwanie wspólnoty. W tym sensie uroczystości związane z ich śmiercią są ich wielkim sukcesem. Byli to ludzie służby publicznej poświęcający swoje życie wspólnocie. Żałoba po nich jest objawem silnej więzi narodowej, tożsamości, o którą tragicznie zmarli zabiegali na co dzień.
Życie ludzi, zwłaszcza wybitnych, zawsze coś znaczy. Działalność tych, którzy zginęli przed tygodniem w Katyniu, pozostawiła ślad. Powinniśmy zrekonstruować ich przesłanie, spróbować zrozumieć, czemu poświęcili życie. To będzie wobec nich hołd największy. Niestety, można obserwować obracanie przez media narodowej żałoby w swoisty kicz. Pisał o tym na naszych łamach Paweł Lisicki. Mamy już takie doświadczenia w odniesieniu do pamięci o Janie Pawle II. Można je sprowadzić do formuły: kremówki – tak; encykliki – nie. A choć rys ludzkiej zwyczajności pomaga przybliżyć nam także postacie wybitne, to ich wielkość nie na tym polegała.
Można odnieść wrażenie, że media, które nie mogą sobie dać rady z tym fenomenem, usiłują przyciąć wielkość, zminimalizować ją, sprowadzić do swojego wymiaru. W wypadku Lecha Kaczyńskiego mamy do czynienia z jeszcze jednym rysem tej sprawy. Prezydent traktował politykę niezwykle serio. Jego powaga czyniła go tym wdzięczniejszym obiektem niewybrednych dowcipów. Żyjemy w epoce prześmiewczej, w której do dobrego tonu należy wykpiwanie spraw poważnych. Ponieważ rzeczywistość nie znosi próżni, na ich miejsce wynoszeni są idole popkultury. Skoro jednak wyśmiewana była powaga i osoba ją reprezentująca, to dziś ci, którzy to robili, mają kłopot z powrotem do istotnego przekazu prezydenta w pozytywnym kontekście. A musimy to zrobić, jeśli rzeczywiście chcemy ocalić o nim pamięć. Należy uwolnić go od karykaturalnego wizerunku, który wykreowali jego przeciwnicy, a podchwyciła pop-kultura.
[srodtytul]Co znaczy państwowiec[/srodtytul]
Lech Kaczyński przypominał postacie z Polski międzywojennej, które nazywano państwowcami, czyli ludzi, którzy poświęcili się służbie państwu. Niektórzy z nas mieli jeszcze szczęście spotkać ich na emigracji, np. w kręgu „Kultury” paryskiej. Za ich personifikację uznać można twórcę i szefa tego ośrodka Jerzego Giedroycia. Taką osobą był prezydent Polski na obczyźnie Ryszard Kaczorowski, który również zginął w wypadku w Katyniu.