Mecz o Superpuchar Europy pomiędzy zwycięzcą Ligi Mistrzów i zdobywcą Pucharu UEFA rozgrywany jest zwyczajowo na stadionie w Monako w ostatnim tygodniu sierpnia. Stanowi finał dwudniowych uroczystości i narad przed nowym sezonem piłkarskim w Europie. Odbywają się tam wówczas losowanie Ligi Mistrzów, warsztaty dla stacji telewizyjnych, spotkania klubów. Wieczorem, w Sporting Club, do którego prowadzi aleja Księżnej Grace, UEFA wydaje bankiet, na którym honoruje najlepszych piłkarzy zakończonego sezonu. Nagrody wręczają wielkie gwiazdy przeszłości, w obecności księcia Monako Alberta. Rolę gospodarza pełni prezydent UEFA Michel Platini, zresztą kolega księcia.
Uroczystość poprzedza aperitif w ogrodach, skąd można oglądać podjeżdżające pod Sporting Club limuzyny z gośćmi. Nie wzbudza to zresztą na ogół większego zainteresowania, ponieważ goście są w większości świadomi swojej pozycji i byle co im nie imponuje. Jeśli ktoś przyjeżdża, to sami swoi, którzy albo dorobili się fortuny na piłce nożnej, albo zdobyte gdzie indziej pieniądze inwestują w futbol, który skraca drogę do potrzebnej im popularności.
Zdarzyło się jednak, mniej więcej przed dziesięcioma laty, że i ja znalazłem się przypadkiem wśród gości, i razem z nimi patrzyłem na samochód inny niż wszystkie. Był to czarny kabriolet nieznanej marki, długości tira. Przyjechał nim niewysoki mężczyzna w średnim wieku. Wraz z nim wysiadło kilka dziewczyn zjawiskowej urody i parametrów. Całe towarzystwo z ogrodów odwróciło się tak gwałtownie w kierunku samochodu, że dom pérignon niemal wylewał im się z kieliszków. Nikt nie wiedział, kim był ten gość, ale po godzinie już mówiło się tylko o nim.
Tak wchodził w świat futbolu Hryhorij Surkis, wtedy prezes Dynama Kijów, dziś prezydent Ukraińskiej Federacji Futbolu, członek Komitetu Wykonawczego UEFA. W Monako czuł się jak u siebie. Mieszka tam jego rodak, wybitny sportowiec Siergiej Bubka i wielu innych przyjaciół. Lazurowe Wybrzeże powoli zmienia właścicieli. Świeża informacja o tym, że najdroższy dom świata, willa w Nicei, należący w przeszłości do króla Belgii, stał się własnością rosyjskiego miliardera Michaiła Prochorowa (za jedyne 496 mln euro) nie robi już większego wrażenia. Katedra prawosławna w Nicei, bodaj najbogatsza cerkiew Europy Zachodniej, kwitnie od stu lat, najpierw dzięki rodzinie carskiej, potem porewolucyjnym emigrantom, a teraz nowej rosyjskiej oligarchii.
I chociaż stadion w Monako, jako miejsce meczu o Superpuchar Europy, jest z założenia terenem neutralnym, to tym razem klub z Sankt Petersburga czuł się tam jak u siebie.