Giedroyc, który mieszkał w Maisons-Laffitte przez pięćdziesiąt lat, dysponując jedynie podstawową znajomością francuszczyzny, wielokrotnie tonem na wpół drwiącym, na wpół zazdrosnym zwracał uwagę na kosmopolityzm Czapskiego, nazywając go swoim „ministrem spraw zagranicznych". Unikając publicznych wystąpień, podróże po świecie i kwestowanie scedował na Czapskiego. Do umysłów i portfeli ludzi wrażliwych na sprawy wolności słowa w Polsce prowadzić miał wyczerpujący harmonogram wystąpień na kwestach w najważniejszych skupiskach Polaków w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Takie nagłośnienie problemu miało poszerzyć zasięg „Kultury" i posunąć naprzód realizację Uniwersytetu na Obczyźnie.