Plus Minus poleca (21-27 listopada 2011)

„Obecny kryzys ma jedną zaletę: naprawdę pokazuje Europie jaką iluzją jest jej rzeczywista integracja - pisze Dariusz Rosiak w artykule <a href="http://www.rp.pl/artykul/61991,760270-Jak-bedzie-wygladac-niemiecka-Europa-.html">Ktoś tym musi rządzić</a>

Publikacja: 25.11.2011 18:00

Plus Minus poleca (21-27 listopada 2011)

Foto: Rzeczpospolita

„ Dotychczas europejskie elity polityczne regularnie odprawiały swoje kontredanse udając jedną wielką europejską rodzinę. Od kilku miesięcy maski spadły z twarzy, a rękawiczki z dłoni. Jasne jest, że Unią rządzą Niemcy z niewielkim dodatkiem Francji. Kanclerz Merkel stoi przed jasnym wyborem: może zdecydować się na rzeczywiste kroki, które z ideologicznej utopii zmienią Europę w silniej niż dotychczas zintegrowaną wspólnotę polityczną i gospodarczą. Albo - jak sama mówi - Unia Europejska w obecnym kształcie się rozleci. Może nie natychmiast, zapewne wszyscy będziemy próbowali się bronić, ale to będzie prawdziwy koniec europejskiej utopii".

A co stanie się wówczas z Europą?

Dariusz Rosiak uważa, że „w tej nowej ogołoconej z iluzji Europie po okresie chaosu wykształci się jakaś forma ponadnarodowej współpracy gospodarczej, może uda się opanować wybuchy społecznego niezadowolenia, polityczny populizm z lewej i prawej strony. Jedno jest pewne: Niemcy sobie poradzą. Kto wie, może dopiero wtedy dowiemy się na czym naprawdę polega niemiecka Europa".

???

Rzut oka na sytuację makroekonomiczną z punktu widzenia Polski i programu, jaki zapowiedział nowy rząd starego premiera daje Janusz Jankowiak w tekście Sztuka przetrwania. „Zapowiadane rozwiązania mają charakter umiarkowany, zgodnie ze strategią „małych kroków" preferowaną przez triumwirat: Tusk-Rostowski-Bielecki. Warianty bardziej radykalne (szybsze dochodzenie do wyższego wieku emerytalnego, więcej włączeń uprzywilejowanych grup społecznych do powszechnego systemu podatkowego i emerytalnego) zostały przez premiera odrzucone już na wstępie do społecznych negocjacji. Szkoda.

Nawet jednak przy tych dość łagodnych i powolnych zmianach oszczędności dla budżetu do roku 2015 szacować można na kilka miliardów rocznie, a po roku 2020 już nawet na 15 miliardów rocznie. Co jednak równie ważne zmiany w systemie transferów socjalnych i świadczeń emerytalnych idą w kierunku podpowiadanym przez ekspertów od lat. Uspójniają, uszczelniają i ujednolicają system. Gorzej mają się sprawy z poznaniem stanowiska polskiego rządu w kwestiach, którymi żyje dziś Europa. A nieliczne wypowiedzi poszczególnym ministrów, szczególnie szefa resortu finansów, na temat oczekiwanego postępowania Europejskiego Banku Centralnego, czy też nasza opinia o proponowanych euroobligacjach wprawiać muszą obserwatora w konfuzję.

Trudno zrozumieć, dlaczego minister finansów przyłącza się do rosnącej szybko grupy tych polityków, którzy podzielają stanowisko Francji, próbującej złamać opór EBC przed monetyzowaniem długów publicznych krajów strefy euro. Po pierwsze – tak ostra konfrontacja z Niemcami w tej sprawie jest politycznie i merytorycznie dyskusyjna; po drugie – trochę to wygląda na podsuwanie przez żabę nogi tam, gdzie konia kują. Minister, jako ekonomista, może mieć w tej materii prywatnie zdanie. Ale wolałbym, żeby opinię na ten naprawdę gorący, najgorętszy w tej chwili w Europie temat, formułował w imieniu mojego kraju oficjalnie szef rządu. Wtedy wiedziałbym przynajmniej z czym się nie zgadzam.

A co do euroobligacji, nasze sformułowane kiedyś negatywne stanowisko w tej kwestii, jest kompletnie nieadekwatne do zmienionych warunków rynkowych. Nowa, zaawansowana faza kryzysu, sprawia, że poparcie umiarkowanego wariantu propozycji Komisji Europejskiej, który dawałby szansę obniżki kosztów finansowania przy umiarkowanym poziomie zadłużenia, obniżając ryzyko inwestycyjne w papiery skarbowe krajów z długiem poniżej 60 proc. PKB, z całą pewnością warta jest przychylnego rozważenia. W tej akurat kwestii, inaczej niż w przypadku „nadłamywania" EBC, nie powinniśmy obawiać się merytorycznej i politycznej konfrontacji z Niemcami, które konsekwentnie są przeciwne emisji euroobligacji.

Przewlekły kryzys lokuje polską politykę gospodarczą w głównym nurcie zmian, jakich dokonują w tej chwili wszystkie w zasadzie rządy w Europie. Nie jesteśmy w tej dziedzinie liderem. Ale przecież nie o wyścig tu teraz chodzi, ale raczej o przetrwanie w jak najlepszej kondycji. Szkoda tylko, że tak mało merytorycznie mamy do wniesienia od siebie do przezwyciężenia kryzysu w Europie, a to, co na ten temat mają do powiedzenia od siebie nasi przedstawiciele nie zawsze ma sens" –  pisze główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

???

W zatytułowanej Zaufanie, nie zysk rozmowie z ks. Jackiem Stryczkiem, duszpasterzem ludzi biznesu, Ewa Czaczkowska pyta,  jaką prawdę o nas odsłonił kryzys. Ks. Stryczek odpowiada: „Największe kłamstwo, jakie szerzono przez ostatnie lata - że jest dobrze i będzie już tylko lepiej. Ten bezrefleksyjny optymizm - większy w USA niż w Europie Zachodniej - uśpił wiele osób. Tymczasem kryzysy, przerywane krótkimi okresami prosperity, są naturalną częścią życia. Kiedyś w kościołach śpiewano: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie". Ludzie wiedzieli, że są zdani także na naturalne żywioły i że trzeba je brać pod uwagę. Powodzie, trzęsienia ziemi pokazują, że kryzysy będą się zdarzały"

Jakie wartości są najważniejsze w biznesie? Zdaniem księdza Stryczka: „Kluczem  do skutecznego uprawiania biznesu jest asceza. Nie muszę mieć kolejnego samochodu,  kupić kolejnego mieszkania, nie muszę jechać na kolejne drogie wakacje. Kto prowadzi biznes i nie praktykuje ascezy na dłuższą metę nie ma szans przetrwać. Duże pieniądze mogą zawrócić w głowie. A im bardziej mam pomieszane w głowie, tym  mniej kontroluję biznes,  jestem mniej uważny i nie biorę pod uwagę, że może być załamanie koniunktury".

Ksiądz Stryczek radzi ludziom dotkniętym przez kryzys, by: „odkryć, co mogę robić innego, nowego, aby się uratować.  Najgorszą rzeczą jest bezsilność i myślenie, że nic nie mogę zrobić".

„ Dotychczas europejskie elity polityczne regularnie odprawiały swoje kontredanse udając jedną wielką europejską rodzinę. Od kilku miesięcy maski spadły z twarzy, a rękawiczki z dłoni. Jasne jest, że Unią rządzą Niemcy z niewielkim dodatkiem Francji. Kanclerz Merkel stoi przed jasnym wyborem: może zdecydować się na rzeczywiste kroki, które z ideologicznej utopii zmienią Europę w silniej niż dotychczas zintegrowaną wspólnotę polityczną i gospodarczą. Albo - jak sama mówi - Unia Europejska w obecnym kształcie się rozleci. Może nie natychmiast, zapewne wszyscy będziemy próbowali się bronić, ale to będzie prawdziwy koniec europejskiej utopii".

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Uczynić Amerykę znowu wielką? MAGA to wołanie Amerykanów o powrót solidarności
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Co łączy składkę zdrowotną z wyborami w USA
Plus Minus
Politolog o wyborach prezydenckich: Kandydat PO będzie musiał wtargnąć na pole PiS
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę