Lech Wałęsa 15 września 1988 r. spotkał się w rządowym pałacyku na Zawracie z gen. Czesławem Kiszczakiem, Stanisławem Cioskiem i ks. Alojzym Orszulikiem, aby ustalić szczegóły zakulisowych rozmów między komunistyczną władzą a „konstruktywną opozycją". Wałęsa na widok szefa MSW od razu zadeklarował, że wcale nie chce „zakładać natychmiast »Solidarności«".
Dzień później doszło do pierwszych rozmów w Magdalence, których podstawowym celem – jak to deklarowali reprezentanci opozycji – miała być relegalizacja „Solidarności". W rzeczywistości reżim Jaruzelskiego zgodził się na oficjalne przywrócenie szyldu „Solidarności" dopiero w kwietniu 1989 r. i to już po zamknięciu obrad Okrągłego Stołu.
Trzeba przyznać, że Kiszczak przystępował do tych rozmów w pełni przygotowany. Ten wieloletni oficer kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, który w ostatniej dekadzie PRL podporządkował sobie w dodatku służby cywilne, doskonale znał przeszłość i słabości swoich interlokutorów oraz zasady politycznych szachów z tajnymi służbami w tle. Jakby dla podkreślenia roli tajnych służb w operacji okrągłostołowej do roboczych i poufnych kontaktów reprezentantów władz z przedstawicielami „Solidarności" wyznaczył w dodatku dość specyficzne miejsce: „obiekt specjalny" nr 135 w Magdalence należący do Departamentu I MSW (wywiadu cywilnego).
W dodatku spore, jeśli nie kluczowe, znaczenie w przygotowaniu i obsłudze tych rozmów odegrał cieszący się sympatią wielu opozycjonistów Krzysztof Dubiński. Był on od 1974 r. funkcjonariuszem MSW, w lipcu 1988 r. zaś został mianowany zastępcą naczelnika Wydziału Informacji i Sprawozdawczości w gabinecie ministra spraw wewnętrznych, by po zakończeniu rozmów okrągłostołowych trafić do Departamentu I MSW.
Major Dubiński, jak czytamy w jednej z jego charakterystyk, „aktywnie uczestniczył w przygotowaniu materiałów związanych z obradami i funkcjonowaniem Okrągłego Stołu". W ten sposób gospodarzem i kreatorem Magdalenki były tajne służby PRL. To one stały się ważnym transformatorem ustroju.
Faza nr 1 Przyczyna zmian
Stan gospodarki posadził władze przy Okrągłym Stole" – powiedział w lutym 1989 r. uczestniczący w zakulisowych rozmowach z komunistami Lech Kaczyński. To prawda. Nikt i nic komunistów w istocie nie obalało tak skutecznie jak katastrofalny stan gospodarki. Główną determinantą ugody pomiędzy władzami PRL i „konstruktywnymi" z „Solidarności" z przełomu 1988 i 1989 r. była kondycja finansowa i niewypłacalność reżimu Jaruzelskiego wobec zachodnich kredytodawców z rozmaitych banków komercyjnych (skupionych głównie w Klubie Paryskim) i ich rządowych żyrantów.
Wspierani przez wywiad cywilny eksperci rządowi uczestniczący w kolejnych turach rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Klubem Paryskim już w latach 1986–1987 sygnalizowali swoim zwierzchnikom, że „przeprogramowanie istniejących zaległości płatniczych, przesunięcie bieżących płatności i nowe kredyty z MFW i Banku Światowego" są możliwe jedynie wówczas, kiedy ekipa Jaruzelskiego zdecyduje się na wprowadzenie zasadniczych zmian w systemie ekonomiczno-politycznym PRL. Stąd też Departament I MSW nieustannie alarmował Wojciecha Jaruzelskiego, że bez poluzowania gospodarki i otwarcia się na „konstruktywną opozycję" system PRL znajdzie się nad przepaścią wynikającą z bankructwa państwa.