W zeszłym roku w ten sposób życie traciło średnio 79 na 100 tysięcy mieszkańców Wenezueli. Już tylko krok dzieli ten kraj od zdobycia miana najbardziej niebezpiecznego miejsca na świecie. Obecnie jedynie Honduras wyprzedza w rankingu zabójstw Wenezuelę.
Już dziś jednak Caracas jest najbardziej niebezpieczną stolicą na świecie. Od 1999 roku liczba zabójstw wzrosła tam ponad trzykrotnie. Statystycznie rzecz biorąc o śmierć z ręki bandyty jest tam trzydziestokrotnie łatwiej niż w Nowym Jorku. Mając to w pamięci, nie powinny dziwić informacje, że miłośnicy biegania z Caracas skrzykują się w grupy, aby zabezpieczyć się przed napadami.
– W niektórych dzielnicach Caracas można się poczuć niemal jak podczas oblężenia – opowiada prof. Patrick Duddy. Były ambasador USA w Caracas przywołuje sytuacje, gdy dyplomaci innych krajów zabiegali o miejsce w amerykańskim konwoju, chcąc zapewnić sobie większe bezpieczeństwo.
Wraz z pogłębianiem „rewolucji boliwariańskiej" spadała dramatycznie wykrywalność sprawców zabójstw. Dziś wynosi ona jedynie 5 proc. Dla porównania – w Polsce policja wyłapuje 95 proc. morderców. Olbrzymia korupcja jest jednym z głównych powodów, dla których wenezuelskie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości są w rozkładzie.
Cały tekst w Plusie Minusie