W dyskusji, jaka rozpętała po filmie Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu", dominują emocje. Na chłodny osąd trzeba zaczekać.
Spotkanie ofiary lub jej najbliższych ze sprawcą zawsze jest pełne emocji. A jeżeli zbrodni dopuścił się ktoś, komu się ufało, w powietrzu wisi coś większego i głębszego niż emocje. Wie to każdy adwokat, który widział takie spotkania na sali sądowej, czy pod jej drzwiami. Ogromna ilość wyświetleń filmu i reakcja widzów powoduje równie emocjonalną reakcję komentatorów w mediach, a nawet polityków. Wbrew tym, którzy uważają, że burza po filmie potrwa pół roku i się rozmyje, sądzę, że w Kościele nic już nie będzie takie samo. Przede wszystkim dlatego, że wywołane przezeń emocje są doskonałym narzędziem do przyspieszenia zmiany pokoleniowej w Kościele i odesłania na emerytury hierarchów z PRL-owskim rodowodem.