Wyroki SN
W ostatnim czasie wydano kilka orzeczeń sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, w których wyrażono pogląd, iż skoro strony umowy o roboty budowlane umówiły się w ten sposób, że płatność wynagrodzenia następuje na rachunek bankowy wskazany w umowie i do rąk lidera konsorcjum, to tym samym zmieniły umownie charakter świadczenia pieniężnego zamawiającego, nadając mu charakter niepodzielny. Sądy stanęły na stanowisku, że zamawiający nie jest zobowiązany do spełnienia świadczenia w inny sposób, aniżeli wynika to z umowy z konsorcjantami, tj. inaczej niż do rąk lidera konsorcjum. Owo świadczenie pieniężne zamawiającego staje się na powrót podzielne z chwilą, gdy dochodzi do wzajemnych rozliczeń współkonsorcjantów w ramach umowy konsorcjum. Jest to dość dyskusyjna teza, albowiem prowadzi do paradoksalnej sytuacji, iż ani lider nie może sam dochodzić tego wynagrodzenia w postępowaniu sądowym (jeżeli nie jest ono związane z robotami, które sam wykonał), ani też takiej legitymacji nie posiada współkonsorcjant, który zrealizował konkretny zakres robót, za które należne jest wynagrodzenie objęte pozwem. W obliczu dotychczasowej linii orzecznictwa najbezpieczniejsze wydaje się rozwiązanie, w którym z roszczeniem o zapłatę występują do sądu wszyscy członkowie konsorcjum, z tym że żądają zapłaty do rąk lidera – zgodnie z postanowieniami umowy o roboty budowlane.
Nieco odmiennie wygląda sytuacja, gdy powód dochodzi zapłaty nie z tytułu wynagrodzenia umownego, lecz z tytułu naprawienia szkody za nienależyte wykonanie umowy przez inwestora. Wówczas postanowienie umowy o roboty budowlane stanowiące, iż zapłata wynagrodzenia następuje do rąk lidera, nie powinno być brane pod uwagę przez sąd przy ocenie legitymacji takiego współkonsorcjanta (np. konsorcjanta A) do wystąpienia z powództwem o zapłatę. Zdarza się np., że w toku realizacji inwestycji współkonsorcjant ten wykonał roboty dodatkowe i nie otrzymał za nie zapłaty, albowiem zamawiający – wbrew ciążących na nim obowiązków umownych – nie wyraził zgody na zmianę umowy i objęcie jej zakresem tych dodatkowych robót oraz stosownego podwyższenia wynagrodzenia wykonawcy. Kluczowe w takim przypadku powinno być ustalenie przez sąd, który podmiot rzeczywiście poniósł szkodę, tj. koszty wykonania robót nie objętych umową, i uznać ten podmiot za uprawniony do samodzielnego dochodzenia zapłaty. Do rzadkości należą sytuacje, gdy sądy odmawiają prawa takiemu współkonsorcjantowi do dochodzenia naprawienia poniesionej szkody – pod warunkiem oczywiście, iż wykaże wszystkie przesłanki odpowiedzialności kontraktowej zamawiającego.
Jednakże zdarzają się również roszczenia odszkodowawcze konsorcjum, które stwarzają problemy już na etapie ustalenia podmiotu uprawnionego do wystąpienia z powództwem przeciwko zamawiającemu. Takim typem roszczeń odszkodowawczych wywodzonych z umowy o roboty budowlane jest dochodzenie przez współkonsorcjanta zwrotu środków z gwarancji należytego wykonania, wypłaconych przez zamawiającego. Gdy umowa o roboty budowlane realizowana jest w trybie zamówienia publicznego przez konsorcjum, ustawowo wymaga się zapewnienia należytego jej wykonania przez wszystkie podmioty uczestniczące w konsorcjum. Zarazem koszty tej gwarancji i jej zlecenia ponosi często tylko jeden ze współkonsorcjantów. W przypadku, gdy zamawiający zdecyduje się na skorzystanie z gwarancji i wypłatę środków, to właśnie ten członek konsorcjum będzie następnie zobowiązany do ich zwrotu na rzecz gwaranta, który uprzednio wypłacił je na rzecz zamawiającego w ramach udzielonej gwarancji. Jeżeli współkonsorcjant – strona umowy gwarancji – kwestionuje prawo zamawiającego do skorzystania z gwarancji, musi wystąpić do sądu z żądaniem naprawienia szkody i zwrotu środków, które zamawiający otrzymał od gwaranta, a które następnie ten współkonsorcjant musiał zwrócić gwarantowi. Czy jednak może on sam wystąpić przeciwko zamawiającemu o zapłatę, skoro dokument gwarancyjny (polisa) wskazywał – zgodnie z wymogami ustawy – że wszyscy członkowie konsorcjum „gwarantują" należyte wykonanie umowy i wszyscy członkowie konsorcjum są stronami umowy o roboty budowlane? Na to pytanie też nie ma jednoznacznej odpowiedzi, choć wydaje się, że również i w tym przypadku podmiotem uprawnionym do dochodzenia odszkodowania powinien być wyłącznie ten współkonsorcjant, który rzeczywiście poniósł szkodę. Duże znaczenie dla oceny legitymacji czynnej podmiotu występującego z żądaniem zapłaty przy tego typu roszczeniach będą miały też wskazane w pozwie: źródło zobowiązania zamawiającego i podstawa prawna żądania.
Coraz popularniejsze
Począwszy od lat 90. XX wieku, wraz z rozwojem gospodarki rynkowej w Polsce, umowa konsorcjum jest coraz bardziej popularną formą współpracy podmiotów wspólnie realizujących duże inwestycje budowlane. Pociąga to za sobą wzrost liczby spraw rozpoznawanych przez sądy powszechne i Sąd Najwyższy z elementem konsorcjalnym. Niestety, na tę chwilę istnieją duże rozbieżności w orzecznictwie i doktrynie zarówno co do istoty umowy konsorcjum, jak i co do legitymacji do dochodzenia roszczeń z takich umów. Od wielu lat toczy się dyskusja, czy potrzebne jest ustawowe unormowanie umowy konsorcjum, tak aby ujednolicić zasady traktowania wykonawców decydujących się na taką formę współpracy. Kompleksowe, ustawowe uregulowanie tego typu umowy nie wydaje się rozwiązaniem pożądanym dla praktyki obrotu gospodarczego. Nadanie konsorcjum ustawowych ram musiałoby być kompromisem między wieloma rozbieżnymi, funkcjonującymi aktualnie w obrocie, rozwiązaniami umownymi. W dążeniu do wyznaczenia jasnych reguł umowy konsorcjum ustawodawca może ulec pokusie zbyt kazuistycznej regulacji, która tylko spotęguje istniejące już wątpliwości praktyczne.
Warto zauważyć, że główny problem leży nie w samych umowach konsorcjum i warunkach współpracy wykonawców, lecz w relacji postanowień tych umów z postanowieniami umów o roboty budowlane zawartych z zamawiającymi. Być może zatem nie jest niezbędna kompleksowa regulacja umowy konsorcjum, lecz jedynie tego wycinka relacji inwestor–konsorcjum, który sprawia najwięcej problemów w obrocie.
Jednym z możliwych rozwiązań jest np. ustawowe ustanowienie współkonsorcjantów wierzycielami solidarnymi zamawiającego w zakresie jego świadczenia zapłaty wynagrodzenia, ale do kwot przypisanych poszczególnym współkonsorcjantom – zgodnie z zakresem robót przez nich wykonywanych. W przepisach prawa istnieją instrumenty umożliwiające stronom umowy ustalenie, że dłużnik może być zobowiązany względem poszczególnych wierzycieli w sposób odmienny (np. co do różnej wysokości wynagrodzenia, odpowiadającej zakresowi prac poszczególnych konsorcjantów). Trudno sobie jednak wyobrazić, by zamawiający realizujący zamówienia publiczne sami zaproponowali w warunkach zamówienia takie zasady rozliczenia. Jeżeli jednak istniałby obowiązek ustawowy wskazania już w umowie o roboty budowlane realizowane w trybie zamówień publicznych zakresu zobowiązania zamawiającego względem poszczególnych konsorcjantów, wówczas dochodzenia roszczeń przez poszczególnych konsorcjantów na drodze postępowania sądowego miałaby znacznie jaśniejsze podstawy prawne. Wprowadzenie takiego reżimu solidarności czynnej współkonsorcjantów koresponduje z ich solidarnością bierną. Ustawowo bowiem są oni solidarnie odpowiedzialni względem zamawiającego za wykonanie umowy.