Znalazły się osoby, które postanowiły wykorzystać luki w programach pomocy antykryzysowej. Wszystko po to, by uzyskać wsparcie finansowe. Po różne jego formy, choćby postojowe, Polacy ruszyli masowo. Nie wszyscy jednak mieli do tego prawo. Teraz ZUS puka do drzwi tych, którzy złamali reguły gry i dostali pieniądze, choć im się nie należały.
Na różnych forach internetowych można było przeczytać, że skoro rząd daje, to dlaczego nie korzystać. W końcu to pieniądze przedsiębiorców, z podatków są rozdawane. Rząd nie robi łaski, do firm wraca po prostu to, co państwu oddały – tak pisano. Nikt się nie przejmował, że pieniądze były dla tych, którzy rzeczywiście przez pandemię ucierpieli: mieli mniejsze dochody lub wcale ich nie mieli. Ba, byli nawet tacy, którzy dla wsparcia zdecydowali się sztucznie zaniżać przychody lub podpisywać fikcyjne zlecenia. Na przykład 30-letni przedsiębiorca na podstawie fikcyjnych umów zatrudnił kilkaset osób i na wszystkie złożył wniosek o wypłatę świadczenia postojowego. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi. Prokuratura już prowadzi w tej sprawie postępowanie. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia. Kar nie unikną też studenci skuszeni perspektywą łatwego zysku, bo to za ich sprawą doszło do poświadczenia nieprawdy we wnioskach do ZUS.
Czytaj także: