Chociaż ustawa zmienia kilkadziesiąt innych ustaw, to chyba najgłośniejszym echem odbiła się kwestia włączenia podsekretarzy stanu do korpusu służby cywilnej za sprawą związanych z tym podwyżek dla wiceministrów. Gdy przy okazji uchwalania kolejnej tarczy antykryzysowej wprowadzono przepisy umożliwiające Radzie Ministrów grupowe zwolnienia szeregowych urzędników, rząd uzasadniał to zasadą sprawiedliwości społecznej. Podkreślano, że całe społeczeństwo musi ponosić koszty kryzysu, nie ma więc zgody na uprzywilejowanie poszczególnych grup zawodowych. Teraz jakby o tej zasadzie zapomniano. W służbie cywilnej zamrożono płace i zlikwidowano fundusz nagród. Nad urzędnikami od miesięcy wisi groźba zwolnień. Nie ma się co dziwić, że sprawa podsekretarzy stanu budzi emocje.
Inna sprawa, że wśród obecnych podsekretarzy stanu są tacy, którzy odgrywają ważne role w strukturach partyjnych i wielokrotnie publicznie manifestowali poglądy polityczne. Trudno to pogodzić z art. 153 Konstytucji, który wyraźnie wskazuje, że w urzędach administracji rządowej działa bezstronny i politycznie neutralny korpus służby cywilnej. Jakimś rozwiązaniem byłoby wprowadzenie przepisu obligującego osobę obejmującą wyższe stanowisko do złożenia oświadczenia, pod rygorem odpowiedzialności karnej, że nie jest i w okresie ostatnich pięciu lat nie była członkiem partii politycznej.
Konieczne jest też zapewnienie minimalnego standardu profesjonalizmu osób na najważniejszych stanowiskach w służbie cywilnej. Dlatego należy wprowadzić wymóg posiadania co najmniej trzyletniego doświadczenia na stanowisku dyrektora departamentu lub komórki równorzędnej w urzędzie administracji rządowej dla osób obejmujących stanowisko podsekretarza stanu.
Odpowiednie przygotowanie do pełnienia ważnych funkcji powinni posiadać również dyplomaci. Tymczasem ustawa wprowadza zmianę do ustawy o służbie zagranicznej polegającą na zniesieniu szczególnych wymagań wobec kandydatów na kierownicze stanowiska w MSZ, będące jednocześnie wyższymi stanowiskami w służbie cywilnej. Nie tylko podsekretarze stanu, ale także dyrektorzy departamentów nie będą już musieli zdawać egzaminu dyplomatyczno-konsularnego, ani znać dwóch języków obcych.
Z niejasnych powodów ustawodawca zachował dotychczasowy tryb powoływania podsekretarzy stanu. Nadal będzie to robić premier na wniosek ministra. A przecież te stanowiska po włączeniu do korpusu służby cywilnej przestaną być kierowniczymi stanowiskami państwowymi. Podsekretarze stanu powinni być powoływani przez dyrektorów generalnych urzędów, albo Szefa Służby Cywilnej.