Budżet, już mocno nadwerężony wypłatami dla przedsiębiorców z tarcz antykryzysowych, może być narażony na kolejne wydatki. Nie cieszy bynajmniej, że nie od razu, lecz za jakiś czas. Skąd bowiem pewność, że państwo to udźwignie? Prawnicy, opozycja, konstytucjonaliści i publicyści od tygodni zwracają uwagę, że w Polsce spełnione są warunki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Partia rządząca zdaje się jednak tego nie słyszeć, a nawet gdy słyszy, to nie widzi podstaw.
Jarosław Kaczyński jakiś czas temu w radiowej Jedynce mówił, że aby stan nadzwyczajny był wprowadzony, muszą zostać spełnione pewne warunki, a w tym momencie nie są. Koniec kropka. To, że została zawieszona działalność określonych przedsiębiorców czy wprowadzono zakaz dla jej określonego rodzaju (plus wiele innych ograniczeń uzasadniających wprowadzenie stanu wyjątkowego), zdawało się nie mieć żadnego znaczenia.
Czytaj także:
Firmy chcą miliardów od rządu. Szykują pozwy o odszkodowania