Wiadomość o tych planach od początku wydawała się niewiarygodna. W Polsce, walczącej z wykluczeniem komunikacyjnym małych miejscowości, na malowniczym i pełnym nieodkrytych tajemnic Dolnym Śląsku, gdzie poniemieckie linie kolejowe powinno się przywracać do życia, ktoś postanowił pozwolić na taką legalną eksplozję. Po wielu miesiącach zaprzeczeń ze strony ministerstwa kultury czy wojska i kolei okazało się, że to jednak prawda – są takie plany. Wiceminister kultury Paweł Lewandowski mówi nawet, że to, co jest stare i stoi nieużywane, nie musi być zabytkowe. To prawda, urzędnicze kryteria uznawania czegoś za zabytek są aż za swobodne. Ale czy mamy rozumieć, że zamiast finansować ich odnawianie kolejni filmowcy będą mogli sobie wysadzić inne popadające w ruinę obiekty, zamki, pałace czy kościoły jeśli nie figurują w żadne rejestry?