Kilkanaście lat temu jeden z prawników, którego cytowałem jako eksperta w moich artykułach, został sędzią. Zadzwoniłem więc do niego, śpiesząc z gratulacjami, ale zanim zdążyłem je przekazać, mój rozmówca powiedział: „Przepraszam, ale ja już nie mogę rozmawiać z mediami. Jako sędzia muszę być całkowicie bezstronny, nie mogę przekazywać swoich opinii, poglądów. Proszę już nie dzwonić”. Zaskoczył mnie ten szorstki ton i w pierwszej chwili pomyślałem, że przesadza, a nominacja sędziowska najwyraźniej wywołuje nagłe poczucie wyższości. W sumie przyznałem mu jednak rację i zgodnie z prośbą przestałem dzwonić. Kilka lat później ten sam sędzia był jednak gościem w programie publicystycznym ogólnopolskiej telewizji i w ostrych słowach, nie zważając na sędziowską bezstronność, krytykował rząd PiS i wprowadzaną przez niego „deformę sprawiedliwości”.