Sposób wydania kwietniowej uchwały przez Izbę Pracy SN, która zakwestionowała składy jednoosobowe w sądach drugiej instancji, można uznać za skandaliczny. Sędziowie za jednym zamachem zawiesili sądy odwoławcze w całej Polsce, nie dając wskazówek, co dalej. Skomplikowali życie nie tylko swoich kolegów w sądach powszechnych, wywracając do góry nogami tysiące wokand, ale przede wszystkim dziesiątek tysięcy obywateli. Nikt nie da wiary, że sędziowie, podejmując uchwałę, nie zdawali sobie sprawy, jak koszmarne skutki ona wywoła.
Sędziowie Izby Pracy SN potwierdzili wielokrotnie stawiany zarzut, że w wydanych uchwałach ignorują kontekst, sytuację zwykłych ludzi czekających na sprawiedliwość często latami. Dobrze mieć usta pełne sloganów o praworządności, konstytucji – to ładnie wygląda w mediach – ale nie musi to oznaczać wcale realnej troski o zwykłego człowieka.
Czytaj więcej
Sędziowie radzą, jak po decyzji Sądu Najwyższego o wymaganych trójkowych składach zminimalizować...
Nic nie stało na przeszkodzie, żeby uchwała obowiązywała z okresem przejściowym, aby sądy mogły skończyć i uporządkować „napoczęte” wokandy. Szacuje się, że wskutek zamieszania procesy mogą się wydłużyć o pół roku, i to w optymistycznej wersji.
Uchwała weszła w życie od razu. Uzasadnienie, które da wskazówki sędziom, „się pisze” i może być gotowe za miesiąc. Nikt nie pomyślał, że po tak rewolucyjnych i dotkliwych społecznie decyzjach powinno być opublikowane równie szybko. Tysiące obywateli będą musiały wstrzymać oddech, aż łaskawie sędzia sprawozdawca przeleje swoje myśli na papier.