Długo, krótko to pojęcia nieostre. Trzeba je do czegoś porównać. Wtedy mają sens/znaczenie. Dla jednych 2 lata nie robić nic, dostawać za to jakieś pieniądze i być pieszczochem mediów to coś niemal godnego pozazdroszczenia.
Dla innych pozbawienie możliwości i wykonywania pracy i odebranie połowy wcześniejszej pensji to dramat. Popatrzmy na ten dylemat(?) przez pryzmat zwykłego obywatela lub małego przedsiębiorcy, któremu organ wmówił, że źle rozliczył podatkowo jakąś transakcję. Najprostszy jest przykład ze sprzedażą mieszkania. A właściwie z zamianą na większe, bo zwykłemu obywatelowi „zachciało się” mieć dziecko i musiał mieć o jeden pokój więcej aby normalnie żyli. Żadnego dochodu nie uzyskał, a wręcz przeciwnie wziął kredyt z banku, który z coraz wyższymi odsetkami spłaca.