Niestety w praktyce tak nie jest, czego zasadniczym powodem jest zbyt słaba znajomość matematyki przez prawników. Regułą jest, że zadanie, niezależnie od tego czy z matematyki, czy z fizyki, czy z podatków, ma tylko jedno poprawne rozwiązanie.
Prawo ma wiele definicji. To, jak pisał Platon, czynienie tego co dobre i słuszne. Czy też, jak pisał Ulpian, trwałe i stałe dążenie do tego, aby każdemu oddać to, co mu się należy. Wynika z tego, że stosowanie prawa powinno być, w większości sytuacji, jednoznaczne. W szczególności prawa podatkowego, ponieważ albo od danego zdarzenia podatek jest albo go nie ma. I jeśli jest, to właściwy może być tylko jeden.
Czytaj więcej:
Niestety większość prawników nie lubiła w szkole matematyki. Paradoksalnie, stosowanie prawa, w szczególności podatkowego, jest bardzo bliskie rozwiązywania tzw. zadań „z treścią”, które nie były lubiane przez większość uczniów. Do nich bardzo przydatna jest algebra, teoria zbiorów, logika.
Większość zagadnień prawnych jest prosta. Ukradł to musi ponieść karę. Jest spadkobiercą, to nabywa spadek, chyba, że go odrzuci. To tak jak w matematyce dodawanie. Każdy wie, że 2+3+4 to zawsze 9 (oczywiście w układzie dziesiętnym). Czyli jak sprzedał za 100 jednostek, a kupił za 60, to zarobił 40, od których musi zapłacić podatek dochodowy wg skali wynikającej z ustawy i gdy wynosi ona 20%, dochodu, to ma zapłacić budżetowi 8 jednostek.