Aktualizacja: 05.02.2025 16:59 Publikacja: 15.07.2022 17:03
Foto: PAP/Wojciech Olkuśnik
Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jest polityczną klęską obozu władzy. Właśnie bowiem upadł jeden z kluczowych elementów reform sądownictwa rozpoczętych przez Zjednoczoną Prawicę po 2015 r. Na dodatek za chwilę PiS będzie musiał zmierzyć się z kosztami tego nieudanego projektu w związku z miliardową karą naliczoną przez Trybunał Sprawiedliwości UE za niewykonanie zabezpieczeń blokujących działanie izby.
Niewątpliwie jednak jej likwidacja i wejście w życie przepisów determinujących budowę nowego organu kończy spór z unią o system dyscyplinarny dla sędziów w Polsce. Mimo pojawiających się zastrzeżeń – płynących głównie z Parlamentu Europejskiego, a wskazujących na wadliwość przyjętych nowych rozwiązań – podstawa sporu zanika. Wyrok TSUE i środki zabezpieczające zostały przez Polskę wykonane, nowej podstawy prawnej do kwestionowania czegokolwiek w tworzonym na nowo systemie na razie brak. A to oznacza, że teraz Komisja Europejska będzie musiała zdecydować, czy unijne środki na Krajowy Plan Odbudowy zostaną odblokowane. Prawdopodobne jest, że zgodnie z deklaracjami Ursuli von der Leyen pierwsze transze w wysokości kilku miliardów euro zostaną wypłacone jesienią. Mimo podziału wśród komisarzy trudno będzie komisji kontynuować zaostrzony kurs wobec Polski. Gdyby deklaracja szefowej KE okazała się blefem, relacje z rządem w Warszawie zostałyby zamrożone, a rodzący się w bólach dialog wokół kwestii praworządności – przerwany. A tego w obliczu wojny na Wschodzie chyba nikt nie chce. Zwłaszcza, że środowisko europosłów zbliżonych do Zbigniewa Ziobry i pisowskich „jastrzębi" już mówi o środkach odwetowych za blokadę funduszy, które moglibyśmy zastosować, łamiąc jednomyślność w kluczowych dla unii sprawach.
Może i PKW nie do końca spełnia swe ustawowe zadania, ale za to należy docenić wkład jej przewodniczącego w rozwój prawa w zakresie podejmowania decyzji przez organy kolegialne. Bo po co się ograniczać do wydania jednego stanowiska, z którego i tak ktoś będzie niezadowolony? Jak będzie ich kilka, każdy wybierze to, które mu pasuje.
Dlatego nie warto liczyć na to, że „na pewno nic się nie stanie” albo „jakoś tam będzie”
Jeśli chcemy niezależnej prokuratury, to nie możemy się jednocześnie domagać ręcznego sterowania nią, nawet w słusznej sprawie. Zwłaszcza że każda władza inaczej ową słuszność definiuje.
Minister Adam Bodnar się miota. Przedstawił dwa projekty, w tym jeden zakładający przywrócenie praworządności dopiero w 2030 r. Kolejne 5 lat oswajania bezprawia to kapitulacja ministra sprawiedliwości - pisze prof. Michał Romanowski, adwokat wielu sędziów nękanych dyscyplinarkami przez ostatnie osiem lat.
Autor projektu, sam przecież będący sędzią, przywodzi na myśl niesławnego Efialtesa – Greka, który pomógł Persom pokonać jego rodaków broniących się w wąwozie Termopile. I wcale nie chodzi o to, by gloryfikować „neosędziów” lub demonizować tych, którzy chcą zmian.
Wchodzimy w kolejną fazę sporu o praworządność. Początek prezydenckiej kampanii wyborczej nie wróży najlepiej, bo zamiast merytorycznej debaty nad wypracowanymi propozycjami, raczej możemy się spodziewać politycznej młócki i festiwalu demagogii.
Mamy dopiero propozycję i zapowiedź przygotowania zmian. A o tym, że są niezbędne, przywódcy europejscy wiedzieli już od dawna – mówi prof. Danuta Hübner, była komisarz UE ds. polityki regionalnej.
Sąd Unii Europejskiej oddalił skargi Polski w sprawie kar nałożonych przez Trybunał Sprawiedliwości UE za brak zawieszenia przepisów o Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Warszawscy gangsterzy skazani przed laty za produkcję i obrót narkotykami staną ponownie przed sądem, jednak ich przestępstwa mogą się przedawnić. Sąd Najwyższy uchylił prawomocny wyrok w tej sprawie, bo wydał go tzw. neosędzia.
Jeśli z powodu sporów w wymiarze sprawiedliwości nie dojdzie do prawomocnego osądzenia stalinowskiej zbrodni, będzie to blamaż całego państwa.
Intrygujące jest to, czy sztuka może i powinna wpływać na kształt prawa i wybory dokonywane przez sądy.
Słuchając i oceniając publiczne wypowiedzi prawników, wiele osób łapie się za głowy, a powinniśmy zacząć od ustalenia, w jakiej roli oni występują.
Gdy Donald Trump ciska cłami niczym Zeus gromami, sprawa Grenlandii objawia całą dwuznaczność. O strategicznym znaczeniu wyspy i surowcach pod lodowcami napisano wiele. Mniej oczywiste wydaje się, dlaczego w XXI wieku Europejczycy mieliby razem bronić byłej kolonii.
Pani Małgorzata Manowska jest ostatnią osobą powołaną do krytyki działań mających na celu zagwarantowanie obywatelom prawa do sądu – mówi „Rz” sędzia Piotr Gąciarek, który pokieruje nową sekcją w XII Wydziale Karnym w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Zostanie utworzona z tzw. neosędziów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas