Unia pewnie PiS praworządność odpuści. Bo w czasie wojny z Rosją potrzebuje Polski tak samo, jak przed wojną potrzebowała Rosji. To niepokoi zwolenników praworządności (ale tej przez nich zdefiniowanej).
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł właśnie, że sam fakt, iż sędzia został powołany w czasie, gdy jego państwo członkowskie nie było jeszcze demokratyczne, nie podważa niezawisłości i bezstronności tego sędziego. Każda ze stron sporu uznała to za swój sukces.
Więc najpierw przypomnę, że istotą praworządności (rządów prawa) nie jest to, że sędziów wybierają sędziowie, lecz to, że prawo jest ogólne, równe dla wszystkich i pewne. A sędziowie, którzy rozpoznają sprawy, powinni być nie tylko niezawiśli i niezależni, ale także bezstronni. A czy zapewniamy podatnikom bezstronność sędziów rozpoznających ich spory z fiskusem, skoro większość sędziów w izbach finansowych sądów administracyjnych to byli pracownicy fiskusa?
Czytaj więcej
Niestety, nie możemy zacytować Wyspiańskiego: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”.
Nie jest tak, że wyborcy PiS „sprzedali praworządność za 500+”. Nie mogli sprzedać czegoś, czego nie mieli. Dlatego odebranie PiS władzy pod hasłem, „żeby było tak, jak było”, może się znów nie udać. Dlaczego bowiem kilkadziesiąt tysięcy ofiar tak zwanej ulgi meldunkowej miałoby chcieć, żeby „było tak, jak było”? Ale twierdzenia zwolenników PiS, że w czasie trwającej wojny Rosji z Ukrainą UE powinna bronić „prawdziwych wartości”, a nie praworządności, też wymagają riposty. Jeśli nadzwyczajne sytuacje usprawiedliwiają naruszanie prawa, to będziecie dążyć do tworzenia sytuacji nadzwyczajnych dla usprawiedliwienia naruszania prawa.