Dochodzenie odszkodowań z tytułu błędów medycznych bez konieczności występowania na drogę sądową to istota nowelizacji ustawy o prawach pacjenta. Orzeczenia otwierające drogę do rekompensaty mają być wydawane szybko i sprawnie przez wojewódzkie komisje.
Problem w tym, że projekt sprawia wrażenie tekstu napisanego bez przemyślenia koncepcji, w pośpiechu, będącego zlepkiem różnych, powstałych na przestrzeni ostatnich lat pomysłów na poprawę sytuacji poszkodowanych pacjentów. Co uzasadnia tak surową krytykę?
[srodtytul]Taniej czy drożej[/srodtytul]
Jako szczególnie rażący przykład niestaranności legislacyjnej można wskazać choćby ten fragment uzasadnienia, gdzie autorzy, przekonując, że postępowanie to będzie tańsze niż proces, powołują się na skalę i opłaty sądowe wynikające z nieobowiązującej już od 1 marca 2006 r. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F4D0C02B7150D750F376AF03CEFBF157?id=355730]ustawy z 13 czerwca 1967 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych[/link].
Ponoć alternatywna ścieżka dochodzenia roszczeń jest rozwiązaniem tańszym. Tymczasem projekt zakłada opłatę początkową w wysokości 200 zł, a pełne koszty mogą obciążyć pacjenta, który uzyskał orzeczenie o braku błędu medycznego.