W opinii zamieszczonej w „Rzeczpospolitej" z 13.03.2019 r. Marcin Nowacki pisze o – jak twierdzi - bezzasadnych działaniach inspekcji farmaceutycznej nakierowanych na niszczenie sieci aptecznych, rzekomo wbrew wyrokom polskich sądów, w dodatku „na żądanie" aptekarzy. Po pierwsze, autor jest wiceprezesem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), czyli organizacji lobbującej w interesie m.in. wszystkich zagranicznych sieci aptecznych w Polsce. Po drugie, kwestia łamania przez sieci apteczne prawa w ogóle nie jest już kwestią sporną, a interpretacje prawne autora są jedynie życzeniowym naciąganiem prawa. W uzasadnieniu ustawy wprowadzonej w 2017 r., m.in. dla ochrony polskiego rynku aptecznego, napisano wprost, że 10 proc. aptek w Polsce działa z naruszeniem prawa antymonopolowego. Oczywiście chodzi o apteki dużych sieci, czyli klientów ZPP. Podobne wnioski zawiera obszerna opinia Biura Analiz Sejmowych do tej ustawy.
Czytaj także:
Apteki: nie ma powodów do reglamentacji
Czy można sprzedać zezwolenie na prowadzenie całej apteki ogólnodostępnej jako przedsiębiorstwa
Autor zauważa, że przepis antykoncentracyjny wprowadzono w 2004 r. Tak, ten przepis działa i nikt nigdy go nie podważył. Wręcz przeciwnie. W 2004 r. minister zdrowia w odpowiedzi na interpelację poselską nr. 7885/04 zaznaczył, że „przekroczenie progu 1 proc. własności aptek działających na terenie danego województwa uzasadnia zastosowanie przepisu art. 37ap ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo farmaceutyczne, który stanowi, że organ zezwalający cofa zezwolenie, w przypadku gdy przedsiębiorca przestał spełniać warunki określone przepisami prawa, wymagane do wykonywania działalności gospodarczej określonej w zezwoleniu."