Rz: Jeszcze zanim podjął pan decyzję o wyborze studiów prawniczych, często bywał pan na sali sądowej.
Marcin Dziurda: Zgadza się. Najpierw studiowałem dziennikarstwo. Od pierwszego roku byłem sprawozdawcą sądowym. Okazało się jednak, że z pisaniem o prawie do gazety jest trochę jak z lizakiem za szybą. Miałem poczucie niedosytu. Po drugim roku dziennikarstwa rozpocząłem więc studia prawnicze. Ostatecznie ukończyłem obydwa kierunki. Miałem już nawet bardzo prestiżową propozycję podjęcia pracy w dziale prawnym „Rzeczpospolitej". Dostałem się jednak na aplikację radcowską. I można powiedzieć, że to aplikacja zrujnowała moja karierę w mediach.