Rz: Podobno miał pan zostać aktorem?
Prof. Roman Tokarczyk: Tak, ale najpierw był pomysł, żebym został budowniczym. Rodzice wysłali mnie do technikum budowlanego. Nie wykazywałem jednak zdolności do przedmiotów ścisłych, a na mechanice czułem się wręcz jak na torturach. Przeniosłem się do liceum pedagogicznego. To był zupełnie inny, kolorowy świat. Mieliśmy takie przedmioty jak muzyka, śpiew i taniec. Moja polonistka zachęcała mnie, bym poszedł na studia aktorskie. Znała takie znakomitości jak Mikulski czy Machulski. Gdyby to było potrzebne, mogła mi pomóc na egzaminie wstępnym. Rodzice jednak nie pozwolili mi na aktorstwo. Poszedłem więc na prawo.