Kiedyś miałem przyjemność współorganizować konferencję „Adwokatura – wczoraj, dziś i jutro". Zaproszony jako prelegent znakomity adwokat Maciej Bednarkiewicz wypowiedział zdania, które głęboko zapadły mi w pamięć (nie przytoczę ich dosłownie, gdyż od całego zdarzenia upłynęło kilka lat), a mianowicie: „Nie ma adwokatury wczorajszej, dzisiejszej lub jutrzejszej. Adwokatura jest jedna".
Szczególnie silnie przypominają mi się te słowa dzisiaj, w przeddzień kolejnych wyborów do władz izb i całej adwokatury. Kolejni autorzy z naszego adwokackiego grona tworzą kolejne linie podziału. Historycznie pierwszą była chyba linia podziału: bogaci i dobrze radzący sobie po reformach oraz ci, których najmocniej dotknęły przemiany rynku usług prawniczych. Potem pojawiła się linia podziału: starzy i młodzi, przy czym cenzus młodości nie opierał się wyłącznie na wieku, ale na tym, czy egzamin na aplikację zdano przed czy po tzw. lex Gosiewski. Kolejna formuła podziału to działacze i osoby, które – jak twierdzą – działaczami nie są, ale jednocześnie uparcie kandydują w kolejnych wyborach, aby – jak rozumiem – stać się nimi i przejść na drugą stronę barykady. Ostatnią linię podziału zilustrowała na łamach „Rzeczpospolitej" mec. Gajowniczek-Pruszyńska, oświadczając, że adwokatura jest kobietą ("Adwokatura jest kobietą"), i dzieląc adwokatów na adwokatów i adwokatki, którym należy się szczególna pomoc, a ich brak w organach samorządu trudno wytłumaczyć.
Ja natomiast muszę powiedzieć, że dla mnie adwokatura jest właśnie jedna. Nie ma młodej adwokatury ani starej, nie powinno być sporu pomiędzy tzw. działaczami a pozostałymi, gdyż ci pierwsi nie mogą istnieć bez drugich i tzw. działacze mają służyć pozostałym adwokatom. Co cztery lata poddawani są natomiast ocenie wyborców. Nie ma też dla mnie podziału na adwokatów mężczyzn i adwokatów kobiety (świadomie nie posługuję się sformułowaniem „adwokatka", kojarzącym mi się nierozłącznie ze sztucznym sformułowaniem „ministra").
Każdy z adwokatów ma i będzie miał problemy specyficzne dla swojej płci, wieku, etapu rozwoju zawodowego. Nie kreujmy jednak na tej bazie podziałów wewnątrz środowiska.
Rozumiem specyfikę kampanii wyborczych, w tym również samorządowych, jednak adwokatura od co najmniej dziesięciu lat przechodzi bardzo trudny czas i może z niego wyjść wyłącznie wówczas, gdy będzie mówić jednym głosem. Jednolitym głosem, który oczywiście – w gronie tak indywidualistycznym – jest skrajnie trudno osiągnąć.