Dodatkowo NIFC ma zarejestrowany słowny znak towarowy „Chopin" prawie we wszystkich klasach. Prawie, bo z wyjątkiem klasy 33, w której wcześniej prawo ochronne uzyskał... producent wódki. To Instytut udziela zatem licencji przedsiębiorcom, którzy chcą wykorzystywać znak słowny „Chopin" do oznaczania swoich towarów lub usług.
W praktyce NIFC udziela przeważnie odpłatnych licencji niewyłącznych na określony okres. Z jednej strony w ten sposób decyduje o tym, na jakich produktach lub w jakich usługach pojawi się odniesienie do wybitnego kompozytora, z drugiej zaś zabezpiecza to słynne nazwisko przed monopolizacją. W ten sposób np. dwie firmy produkujące czekoladki mogą mieć w swojej ofercie bombonierki, w których nazwie znajduje się nazwisko „Chopin". Czas określony licencji powoduje, że trudniej ją wypowiedzieć, przedsiębiorcy mogą zatem z większą pewnością planować swoje działania. Faktem jest, że niekiedy licencja była udzielana tylko na rok, co jednak zgodnie z zapewnieniami dyrektora NIFC dr Artura Szklenera ma już nie następować.
Kryteria, którymi kieruje się NIFC przy podejmowaniu decyzji o udzieleniu licencji, są wyszczególnione w regulaminie ochrony nazwiska i wizerunku Fryderyka Chopina, który stanowi załącznik do zarządzenia nr 5/2014 dyrektora Instytutu. Generalna zasada mówi, że oznaczenie „Chopin" może być wykorzystywane jedynie przy przedsięwzięciach „o najwyższym poziomie jakości", w szczególności „w szeroko pojętej sferze kultury". W sytuacjach prostych decyzję w ciągu kilku dni podejmuje dyrektor NIFC. Gdy pojawiają się wątpliwości, sprawą zajmuje się specjalna Kapituła Ochrony Nazwiska i Wizerunku Fryderyka Chopina, która zbiera się kilka razy w roku. Oczekiwanie na decyzję w sprawie udzielenia licencji może potrwać nawet pół roku.
Jak wspomniałam, z rejestracji znaku słownego „Chopin" przez Instytut wynika wiele pozytywów. Z drugiej jednak strony środowisko biznesowe krytykuje pozycję NIFC, która niewątpliwie ogranicza swobodne posługiwanie się nazwiskiem Chopina i daje potencjalne pole do arbitralnych decyzji. Niejasna jest pozycja Instytutu, który jest podmiotem publicznym i wykonuje w zakresie ochrony dziedzictwa Fryderyka Chopina zadania zlecone mu przez ministra właściwego do spraw kultury, ale w obrocie występuje jako podmiot uprawniony, który może swobodnie podejmować decyzje o udzieleniu zgody na korzystanie z nazwiska i wizerunku Chopina. I nie ma od decyzji Instytutu żadnej drogi odwoławczej, ponieważ nie działa on w tej sferze w ramach postępowania administracyjnego, ale jako normalny uczestnik obrotu cywilnoprawnego.
O ile kwestia korzystania z nazwiska „Chopin" jako znaku towarowego do oznaczenia produktów i usług jest jasna od strony prawnej, o tyle wątpliwości może budzić kwestia udzielania odpłatnych zgód na korzystanie z wizerunku Chopina. Na podstawie lakonicznego przepisu ustawy Instytut został w tym zakresie upoważniony do dochodzenia ochrony wizerunku Chopina jako dobra osobistego.
Jako przykład odmiennego modelu zarządzania nazwiskiem wybitnego kompozytora podaje się Wolfganga Amadeusza Mozarta. Rodacy słynnego geniusza muzycznego nie ograniczają korzystania z jego nazwiska, znajduje się ono zatem nie tylko na czekoladkach i likierach, ale także np. na wędlinach.