Bardzo dobrze, że w ogóle dyskutujemy, bo ten system wymaga zmian. Bardzo źle, że w takiej formie – w emocjach, pospiesznie, na ulicach, częściej przez pryzmat ocen polityków niż ekspertów, niejednokrotnie czerpiąc wiedzę wyłącznie z mediów. Tymczasem proces legislacyjny powinien być czasem debaty i rozważnego namysłu – zwłaszcza w przypadku rozwiązań legislacyjnych tak fundamentalnych dla państwa, jak te dotyczące Sądu Najwyższego. Wciąż możemy mieć na taką debatę czas i warunki – wystarczy, aby rządzący nieco zwolnili tempo działania i umożliwili realną dyskusję nad projektem, a inni interesariusze zechcieli spokojnie, merytorycznie odnieść się do wszystkich proponowanych rozwiązań.