Szokujące informacje na temat molestowania nieletniej przez krakowskiego biskupa Jana Szkodonia sprzed ponad 20 lat wstrząsnęły mną, gdyż mogłem patrzeć na jego działalność od czasów seminaryjnych, a później jako ksiądz i wykładowca uniwersytecki. Trudno uwierzyć w oskarżenia, a najtrudniej pojąć, że oskarżenia dotyczą jego. Lubiany, szanowany i pomagający własnym groszem tym, którzy grosza nie mieli.
Casus bp. Szkodonia nie interesuje mnie z punktu widzenia prawa cywilnego i kanonicznego. Tym zajmują się przecież kompetentne gremia. Zresztą normy walki z molestowaniem nieletnich ustanowione przez papieża Franciszka są ostrzejsze niż w świecie świeckich. Nie zajmuję się też usprawiedliwianiem zła, gdyż zło złem pozostaje. Mnie interesuje sposób traktowania człowieka, gdyż kamienowanie zastąpiono błotem.