Nie ostygły jeszcze emocje po ostatnich wyborach, a stratedzy już myślą o następnych. Minister Ziobro wpadł na genialny pomysł, by przekupić wyborców Konfederacji, proponując wypowiedzenie konwencji stambulskiej. Ta umowa zabrania mężowi bicia niepokornej żony, co jest ponoć sprzeczne z tradycją muzułmańską i w domyśle katolicką. Co na to żony ministrów?
Opozycja też wpadła na genialny pomysł. Niemrawej dużej partii trzeba dać kopa, poprzez zamianę słowa partia na ruch. Ruch Obywatelski ma zwabić wyborców Hołowni, który poparcie zdobył, mówiąc, że partie wyszły z mody. Modelem organizacyjnym nowego ruchu ma być Front Jedności Narodu, którym zza kurtyny kierowała partia, a nie medialny celebryta.
Prezes Kaczyński zaproponował strategię odzyskania wyborców młodych: polskie media trzeba spolonizować. Strategię tę w pełni popiera prezydent, który w kampanii wyborczej pomstował na krytykę w językach obcych. Rozumiem, że wrogie ideały w mediach promują głównie piosenki zagraniczne, choć nie wiem, kto tłumaczy Prezesowi te piosenki na język polski. Pewnie tłumaczy prezydent, bo z córką jest trochę gorzej. Aż strach pomyśleć, że Kinga Duda należy do grona zmanipulowanej młodzieży słuchającej piosenek w językach obcych.
Opozycja nie zostawia na Prezesie suchej nitki. W mym ulubionym radiu właśnie usłyszałem, że Prezes jest nowym Stalinem. To niezła strategia wyborcza, bo autorka pomysłu argumentowała, że ciemny lud nie wie, co to praworządność, a wie świetnie, kto to Stalin. Na Stalina nikt nie będzie głosował, więc może nawet nie warto reformować Platformy.
Nową strategię w walce o wyborców pokazał też minister zdrowia. Najpierw wyborców straszył, później ich uspokajał, a teraz wybrał milczenie. Czym więcej ofiar wirusa, tym mniej minister się udziela. Nawet koledzy z nart nie mogą mu wcisnąć dodatkowych respiratorów, bo minister się bawi w chowanego i udaje, że go nie ma. Opozycja rozpacza, że nie ma kogo krytykować, a rząd rozważa możliwość likwidacji Ministerstwa Zdrowia, bo nie dostarcza dobrych wiadomości telewizji publicznej.