Witold Orzechowski: Co nam zostanie po epidemii

A może są jakieś pozytywne skutki kwarantanny? - zastanawia się filmowiec i publicysta.

Publikacja: 18.03.2020 22:00

Witold Orzechowski.

Witold Orzechowski.

Foto: Fot. Marcin Bielecki/ PAP

Epidemia koronawirusa spowodowała przerażające i dewastujące życie społeczne skutki. Ponieważ problem i zagrożenie są globalne, to rozwijająca się lawinowo globalizacja została zahamowana i ograniczona – od Chin po Brazylię i od Norwegii po Maltę.

Podróże, transport oraz loty właściwie wszystkich linii lotniczych zostały wstrzymane. Ograniczono nawet dostawę części zamiennych i paczek pocztowych. Granice państw są zamknięte i odradza się podróżowanie między miastami. Sugeruje się kontakty internetowe i telefoniczne zamiast osobistych. To nowe zjawisko psychologiczne dla osób odbywających nie tylko kwarantannę (niezarażonych), ale i dla tych pozostających w domu według zaleceń rządu w Polsce, USA, Włoszech i innych krajach, czyli dla większości mieszkańców globu. Spróbujmy na tę katastrofę cywilizacyjną i gospodarczą spojrzeć nie tylko „katastroficznie”, bo negatywne skutki epidemii są oczywiste, ale spróbujmy spojrzeć na życie w czasie zarazy pozytywnie. Bo co innego nam pozostało.

Trzeba to przeczekać

Przypominam, że przez cały XIX wiek Polacy żyjący bez własnego państwa, które utracili w wyniku rozbiorów, modlili się o wojnę powszechną. Czyli inaczej patrzyli na nieszczęście, jakim jest wojna. Jakie mogą być pozytywne skutki dzisiejszego nieszczęścia? Oczywiście wszyscy po zakończeniu epidemii będą mądrzejsi i mniej lekkomyślni, jak ci Włosi, którzy mimo ostrzeżeń nie zmienili stylu życia przez miesiąc. Dzisiaj mają rekordową ilość zachorowań i zgonów.

Świat i Polska wstrzymały oddech i teraz tę zarazę trzeba przeczekać. W końcu wirus zginie, choć nie ma na razie na niego antidotum, tak jak zginął wirus zabójczej grypy hiszpanki w 1917 r., w czasie I wojny światowej, który skończył się w 1918 r., a zabił więcej ludzi, niż zginęło ich na froncie wojny od kul i armat.

Zalety z izolacji

Oto kilka pozytywnych skutków tej przymusowej kwarantanny, którą wszyscy odbywamy. Po pierwsze, wzrośnie powszechnie kontrola stanu zdrowia. Ludzie będą się więcej badać, nie tylko na obecność wirusów, ale także z innych powodów, a które lekceważyli. Będą robić kolonoskopię, mammografię itp. Będą bardziej dbać o swoje zdrowie prewencyjnie.

Po drugie, wzrośnie oczywiście przyrost naturalny. Tak stało się w rezultacie stanu wojennego w Polsce. Pozostawanie w domach, zatrzymanie „zapędzenia” i poczucie zewnętrznego, choć abstrakcyjnego zagrożenia spowoduje naturalną chęć zbliżeń seksualnych. To miłe i ludzkie.

Po trzecie, wzrośnie czytelnictwo książek. Ponieważ jest to zwyczaj zanikający w dobie internetu i smartfonów, a wszyscy tłumaczą się brakiem czasu, teraz ten problem staje się nieaktualny. Ludzie będą mieli czas, aby wreszcie sięgnąć po książkę i nie tylko po „Miłość w czasach zarazy” Marqueza, ale i po Folletta i Le Carre’a albo po Dostojewskiego i Remarque’a. Oby również wzrosło czytelnictwo gazet, co dla mojego pokolenia było naturalne i codzienne.

Po czwarte nastąpi przewartościowanie życia i jego priorytetów. Ludzie bardziej zastanowią się nad tym, co jest ważne, a co jest nieważne. To zawsze jest potrzebne każdemu człowiekowi, ale wobec codziennego pośpiechu życia w XXI wieku – takie filozoficzne zastanowienie się nad sensem życia jest doprawdy bezcenne. Dokąd zmierzamy, w jakim miejscu jesteśmy?

To jest lekcja życia

Po piąte, poprawione zostaną więzi rodzinne. Dłuższe przebywanie razem w domu skutkuje rozmowami, które były zbyt zdawkowe, powierzchowne. Teraz można usiąść i porozmawiać o wszystkim. O sobie, o rodzinie, o bliskich, o Polsce i o świecie. I niekoniecznie w trybie turystycznym i wycieczkowym, jak przedtem (czy jechać do Chorwacji czy do Hiszpanii? A może do Egiptu, bo taniej). Wielu wnuków będzie miało wreszcie więcej czasu dla dziadków i wysłucha ich bezcennych opowieści, jak wyglądało życie 50 lat temu. To jest lekcja życia.

Tak więc świat po epidemii będzie inny. Kto inny będzie ważny, kto inny strącony w niepamięć, ktoś zostanie bohaterem, a ktoś błaznem. Koronawirus będzie też testem prawdy.

Autor jest reżyserem, producentem filmowym i TV i publicystą

Epidemia koronawirusa spowodowała przerażające i dewastujące życie społeczne skutki. Ponieważ problem i zagrożenie są globalne, to rozwijająca się lawinowo globalizacja została zahamowana i ograniczona – od Chin po Brazylię i od Norwegii po Maltę.

Podróże, transport oraz loty właściwie wszystkich linii lotniczych zostały wstrzymane. Ograniczono nawet dostawę części zamiennych i paczek pocztowych. Granice państw są zamknięte i odradza się podróżowanie między miastami. Sugeruje się kontakty internetowe i telefoniczne zamiast osobistych. To nowe zjawisko psychologiczne dla osób odbywających nie tylko kwarantannę (niezarażonych), ale i dla tych pozostających w domu według zaleceń rządu w Polsce, USA, Włoszech i innych krajach, czyli dla większości mieszkańców globu. Spróbujmy na tę katastrofę cywilizacyjną i gospodarczą spojrzeć nie tylko „katastroficznie”, bo negatywne skutki epidemii są oczywiste, ale spróbujmy spojrzeć na życie w czasie zarazy pozytywnie. Bo co innego nam pozostało.

Opinie polityczno - społeczne
Chrześcijańskie spojrzenie na nową kadencję ustawodawczą w Unii Europejskiej
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Europo, koniec jeżdżenia na gapę!
felietony
Donald Trump przeminie, ale triumpizm zakwitnie. Tego chce lud
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta dla Ukrainy?
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Opinie polityczno - społeczne
Rafał Trzaskowski albo nikt. Czy PO w wyborach prezydenckich czeka chichot historii?
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje