Pod warunkiem dobrego miejsca i troskliwego opiekuna, nie bezdusznego bydlaka, który przed wyjazdem na urlop wywiózłby mnie do lasu i przywiązał do drzewa. Nie chciałbym być psem bezpańskim, szukającym jedzenia po śmietnikach. Zatem przy boku dobrego opiekuna chciałbym być psem.
Mieszkałbym w jakimś miejscu na ziemi, jedno lub wielopokojowym mieszkanku albo w domku z ogródkiem, miałbym swoją przestrzeń, obwąchaną, obsikaną, którą pilnowałbym dniem i nocą. Żyłbym życiem naturalnym, podporządkowanym instynktowi i swojej psiej naturze, pośród zapachów przyjaznych, które bym kochał i nieprzyjaznych, które bym zwalczał. Od czasu do czasu walczyłbym z innymi psami o swoje terytorium, i o suki, o których nic bym nie wiedział, tak jak dzisiaj, jako człowiek (trochę pechowo - mężczyzna), który nic nie wie o kobietach, choć myśli na odwrót.
Jakże prosty i uczciwy byłby mój świat! Znajome czy obce suki wzywałyby mnie zgodnie z naturą, seksualny zew pobudzałby obieg krwi w moich trzewiach, i nikt nie nazwałby mnie seksistą. Nie wiedziałbym co to ojczyzna, bo ojczyzną byłoby moje obsikane terytorium. Nie zamartwiłbym się o dorastające moje potomstwo, na przykład płeć młodzieniaszków - samców - rozpoznawalna dzisiaj jedynie (jak u papug) przez fachowców, czy młode suczki, bo nie kupowałyby sobie dżinsów z dziurami na kolanach, w wargi górne i dolne nie wpinałyby kolczyków lub sztucznych pereł.
Nic by mnie nie obchodziła polityka. Ani ta globalna, światowa, ani ta mała, rządy autorytarne, czy demokratyczne (co dzisiaj uchodzi za szczytowe osiągnięcie umowy społecznej), bo kiedyś tam Grecy wymyślili sobie demokrację, która zdążyła zdegenerować się na tyle, że dzisiaj karta wyborcza podpisana przez menela równoważy głos profesora czy noblisty.
Wszystkich przywódców mocarstw i pomniejszych państw miałbym głęboko w swoich psich czterech literach, zapach rzuconej kości byłby ważniejszy niż milion "baksów", czy polityczna kariera choćby na Nowogrodzkiej. Nie znałbym, jak większość polityków, nie tylko z kraju leżącego nad Wisłą, słowa" przyzwoitość", nie musiałbym powtarzać bez końca co to znaczy i jak ważne jest to słowo, podtykając pod nos interlokutorom staropolski "Słownika Glogera".