Jędrzej Bielecki: Czy Donald Trump okaże się ojcem europejskiej jedności

Atakując Ukrainę, Putin zbudował ukraiński naród. Idąc na układ z Putinem, amerykański prezydent przekształci Unię w wojskową potęgę.

Publikacja: 04.03.2025 04:22

Donald Trump

Donald Trump

Foto: Reuters, Nathan Howard

Pierwszy test Europa zdała w miniony weekend. Przywódcy najważniejszych krajów naszego kontynentu przyjęli w Londynie Wołodymyra Zełenskiego z pełnym szacunkiem. Pokazali, że Ukraińcy nie są sami, a Trump nie jest w stanie ofiarować Moskwie Ukrainy na tacy. – Bez Ameryki nie ma pan żadnych atutów – usłyszał w Gabinecie Owalnym Zełenski. Okazało się, że amerykański prezydent raz jeszcze minął się z rzeczywistością.

Nie koniec na tym. Lansując plan pokojowy dla Ukrainy, Emmanuel Macron i Keir Starmer odebrali Ameryce inicjatywę dyplomatyczną. 

W świecie Trumpa nie ma miejsca na zjednoczoną Europę

Ale to dopiero początek. Europa będzie musiała zrobić niepomiernie więcej, aby wybić się na samodzielną potęgę wojskową i polityczną. Wyboru jednak nie ma. W świecie Trumpa, gdzie Ameryka, Chiny i Rosja zamierzają między sobą wykroić strefy wpływów, nie ma miejsca dla zjednoczonej Europy. W zeszłym tygodniu powiedział to zresztą sam prezydent USA. – Unia została utworzona po to, aby nas prześladować – uznał. 

Pierwszą poważną przeszkodą dla Europejczyków będzie to, czy faktycznie zdołają opracować wiarygodny plan dla Ukrainy. Jego kluczowym elementem jest europejska misja wojskowa, która miałaby gwarantować, że Putin tym razem nie złamie zapisów ewentualnego pokoju. Jednak poza Francją i Wielką Brytanią niewiele krajów garnie się do tej inicjatywy. Są wśród nich Holandia i Dania, ale nie Polska, Hiszpania, Włochy i Niemcy. Starmer nie wyobraża sobie misji bez zabezpieczenia ze strony Ameryki, czego niemal na pewno nie będzie. Na europejskie gwarancje bezpieczeństwa nie zgodzi się też Putin, dopóki nie poczuje, że jego brutalny reżim może upaść. 

Czytaj więcej

Stany Zjednoczone opuszczają Ukrainę

Jest więc prawdopodobne, że Europa stanie przed drugą jeszcze poważniejszą przeszkodą: wspieraniem Ukrainy bez pomocy Ameryki. Jest właściwie przesądzone, że Trump nie uruchomi nowych programów pomocy wojskowej dla Kijowa. Możliwe jednak, że wstrzyma realizację już ustalonych przez swojego poprzednika.

Sukcesy ukraińskiego przemysłu obronnego. Na jak długo wystarczą?

Z taką sytuację Ukraina miała już do czynienia, gdy jako kandydat na prezydenta Trump blokował przez sześć miesięcy w Kongresie ratyfikację przeszło 60 mld USD pomocy uruchomionej przez Joe Bidena. I przetrwała. Wówczas jednak Stany nie wycofały się z kilku kluczowych obszarów wsparcia, w tym ochrony przeciwlotniczej, współpracy wywiadowczej czy łączności satelitarnej (Starlink). Tym razem może być inaczej.

Z drugiej strony niezwykłe postępy zrobił od zeszłego roku sam ukraiński przemysł zbrojeniowy. W szczególności kraj stał się liderem w produkcji dronów, co w znacznym stopniu tłumaczy ogromne straty Rosjan na polu walki. W ubiegłym roku Kreml podbił ledwie 0,5 proc. ukraińskiego terytorium za cenę 400 tys. zabitych i rannych.

Czytaj więcej

Trump znowu atakuje Zełenskiego. Prezydent USA mówi o „najgorszym oświadczeniu”

W takim tempie w tym roku Moskwa dobije do miliona strat. Czy to nie zachwieje reżimem Putina – nikt nie wie. Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego Ukraina będzie w stanie obronić obecną linię frontu bez wsparcia Ameryki przynajmniej do końca roku. To byłby już duży sukces nie tylko dla Ukraińców, ale i Europejczyków, tym bardziej że można się spodziewać, iż alians Trumpa z Moskwą zachęci do zwielokrotnienia ataku na zachodniego sąsiada. 

Europa musi rozwinąć taką produkcję uzbrojenia, która uzupełni jej własne luki i zwielokrotni pomoc dla Ukrainy

To jednak prowadzi do trzeciego wyzwania, przed jakim staje Europa: radykalnego zwiększenia nie tylko wydatków na obronę, ale i samej produkcji uzbrojenia i amunicji. Ta sprawa rozstrzyga się dosłownie w tych dniach, skoro przyszły kanclerz Friedrich Merz stara się przed zwołaniem nowego Bundestagu doprowadzić do zniesienia poprawki konstytucyjnej niemal wykluczającej deficyt budżetowy. Lider CDU chce w ten sposób utworzyć fundusz 200 mld euro na zbrojenia. Jednocześnie przywódcy Unii muszą zdecydować, czy powtórzyć eksperyment z funduszu odbudowy po pandemii i pozwolić na emisję wspólnego długu, uruchamiając potencjalnie setki miliardów euro na obronę. To oznaczałoby jednak bardzo poważne zacieśnienie integracji, czego do tej pory obawiały się szczególności kraje nordyckie. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Wołodymyr Zełenski u Donalda Trumpa, czyli wielki tryumf Władimira Putina

Europa musi rozwinąć taką produkcję uzbrojenia, która pozwoli jej na uzupełnienie luk w wyposażeniu własnego wojska, a jednocześnie wypełnienie luki pozostawionej przez Amerykę w pomocy dla Ukrainy. Zdołała ona zwiększyć np. produkcję amunicji z ok. 300 tys. pocisków w 2023 roku do miliona w ub.r. i 1,3 mln w tym roku. To już zdecydowanie więcej, niż wytwarzają Stany Zjednoczone, ale o wiele mniej, niż produkuje Rosja. 

Szeroko pojęta wolna Europa ma kilkanaście razy większy dochód narodowy od rosyjskiego. Jeśli, jak zapowiada Emmanuel Macron, zwiększy wydatki na obronę do 3–3,5 proc. PKB, to Moskwa takiego wyścigu zbrojeń nie wytrzyma. Czy jednak Europejczycy znajdą w sobie dość determinacji, aby pójść na takie poświęcenia? Nic jak groźba aliansu Trumpa z Putinem nie pchnie ich do tego skuteczniej.   

Pierwszy test Europa zdała w miniony weekend. Przywódcy najważniejszych krajów naszego kontynentu przyjęli w Londynie Wołodymyra Zełenskiego z pełnym szacunkiem. Pokazali, że Ukraińcy nie są sami, a Trump nie jest w stanie ofiarować Moskwie Ukrainy na tacy. – Bez Ameryki nie ma pan żadnych atutów – usłyszał w Gabinecie Owalnym Zełenski. Okazało się, że amerykański prezydent raz jeszcze minął się z rzeczywistością.

Nie koniec na tym. Lansując plan pokojowy dla Ukrainy, Emmanuel Macron i Keir Starmer odebrali Ameryce inicjatywę dyplomatyczną. 

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Długodojrzewający proces poprawy nauczycielskiego bytu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Lekcja historii: Od nieszczęsnych Polaków do biednych Ukraińców
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Muzeum Auschwitz to nie miejsce politycznych demonstracji
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Zarzuty dla Morawieckiego. Historyczna sprawa, która podzieli Polskę
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Dlaczego Putin nie zatrzyma wojny? Jest kilka powodów
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”