Niektórzy ten wzrost poparcia wiążą ze zwycięstwem Donalda Trumpa – co ma jednak piernik do wiatraka? Przecież Polacy w Stanach Zjednoczonych nie głosują. Obserwują jednak politykę zagraniczną i wychodzi im, że w relacjach z Amerykanami rząd może mieć pod górkę, a PiS z górki.
Platforma postawiła jednak na Rafała Trzaskowskiego. A groził nam wybór między dwoma kandydatami pisowskimi. Chodzi o mentalność i poglądy, a nie legitymację partyjną, bo jeden byłby z PO, a drugi niezależny. A jak zidentyfikować mentalnego pisowca? To proste, wystarczy zapytać, jakie jest największe wyzwanie dla polskiej polityki zagranicznej. Odpowie niechybnie: ekshumacje w Wołyniu!
Wybory prezydenckie 2025: Koalicja 15 października chce zabetonować układ
Konsekwencje zwycięstwa Trzaskowskiego są łatwe do przewidzenia – odbicie (jak mówią zwolennicy rządu) czy zawłaszczenie (jak mówi opozycja) pozostałych instytucji państwa. Po administracji, telewizji publicznej, dyplomacji, radach nadzorczych i spółkach Skarbu Państwa mają być odbite/zawłaszczone sądy, bank centralny, kancelaria prezydenta, BBN i kilka innych, które się jeszcze jakimś cudem ostały. Wszędzie będzie jak w PKW, która właśnie pozbawiła PiS finansowania.
Czytaj więcej
Niedługo minie rok od zaprzysiężenia gabinetu Donalda Tuska, a więc nadchodzi pora na jego rozliczanie z przedwyborczych, jak i z nieco późniejszych, obietnic. Jak się wydaje, nowy rząd woli zachować stare ścieżki awansu dla „swoich”.
Komentator „Gazety Wyborczej” twierdzi, że „ukrócenie praktyk pasożytniczych i żerowanie przez polityków na spółkach Skarbu Państwa i komunalnych mogłoby pomóc obozowi władzy wygrać następne wybory”. Może by i mogło, jednak wtedy politycy zostaliby pozbawieni sensu życia. Odsunięcie tych, którzy forsują swoje żony, kochanki, kuzynów i pociotków, skutkowałoby tym, że w prawyborach PO nie byłoby uczestników.