Kilka lat temu miałem okazję rozmawiać ze znawcą faszyzmu Robertem O. Paxtonem. Siedzieliśmy przy herbacie w jego nowojorskim mieszkaniu, podczas gdy legendarny uczony spokojnie przekonywał mnie, że porównania nowych ruchów na prawicy do lat 30. XX wieku to nonsens. „Nie, to nie jest faszyzm. Nie w czasach niżu demograficznego, który wyklucza ekspansję terytorialną. A podboje to jeden z kluczowych składników polityki Mussoliniego czy Hitlera. Nowe ruchy na prawicy to coś innego”.
Czytaj więcej
Nie interesuje nas perspektywa ani Palestyny, ani Izraela. Zainteresowanie wojną w Ukrainie także zmalało. Dobra koniunktura geopolityczna, niechęć do ciężaru odpowiedzialności za losy świata pozwalają nam w polityce na luksus zajmowania się sobą.
Czy w definiowaniu prawicy pomoże historia XX wieku? Niekoniecznie
A z „nowym” najtrudniej. I oto najważniejsze pytanie po serii ostatnich wyborów w Europie: kto dziś jest skrajną prawicą? Od kilku lat na politycznej scenie zachodzi ewidentna zmiana po prawej stronie, która domaga się nazwy. Orbán, Meloni, Le Pen… – jak odpowiednie dać rzeczy słowo? Ostatnio „The Guardian” opublikował obszerną rozpiskę, która miała pomóc zdezorientowanym. Okazało się, że wybitni naukowcy… pracują. Odróżniają od siebie „radical right” od „extreme right”, a „extreme right” to nie to samo co „far right”, chociaż oczywiście znaczenia pojęć mogą na siebie nachodzić… O rozpaczy czarna!
Obywatele chcą też mieć REALNY WYBÓR nawet za cenę popełnienia głupstwa. To w końcu sedno demokracji.
Każdy polityk czy dziennikarz ze zniecierpliwieniem odłoży na bok tę gazetę. „To w praktyce nieprzydatne!”, mruknie pod nosem. Nie bez racji. Praktykom pozostaje diagnozowanie skrajnej prawicowości na dwa sposoby. Po pierwsze, to historyczna genealogia danej partii politycznej. Tak więc w stosunku do niemieckiego AfD mówi się o cieniu hitleryzmu, hiszpańskiego VOX – frankizmu, partii Le Penów – petainizmu i tak dalej. Wystarczy jednak spojrzeć na młode twarze polityków, jak Jordana Bardelli, by zdać sobie sprawę, że to raczej idzie przyszłość niż przeszłość. Oni zresztą się oficjalnie od dawnych cech faszyzmu – jak antyparlamentaryzm czy antysemityzm – ze śmiechem odcinają.