Jeszcze przed paru laty można było powiadać, że to wszystko jest histerią kilku nawiedzonych profesorów i tej małej idiotki Grety Thunberg, ale dzisiaj ocieplenie klimatu i jego katastrofalne skutki są oczywistością nawet dla zakamieniałych konserwatystów. Można się spierać najwyżej o to, czy za 40, a może dopiero za 80 lat Gdańsk i Szczecin znajdą się pod wodą, a przeciętna temperatura lipcowego dnia w Warszawie przekroczy 40 stopni. Jeśli kogoś nie przekonują czerwcowe upały w marcu i huśtawka od mrozów po skwar w kwietniu, niech uda się w Alpy, aby zobaczyć, jak szybko cofają się lodowce, które przez wieki stabilizowały klimat Europy, aby ulec dopiero presji epoki przemysłowej. No i co?