No chyba wszyscy państwo wiedzą, że ***** *** to teraz „Je...ć PiS". Nie żeby to kogoś zaszokowało, a już na pewno nie mnie, ale widok ośmiu gwiazdek w nekrologu to jednak coś nowego. A dlaczego nie zaskakuje? O ile wiem, akurat „Rzeczpospolita" na szczęście nie jest w żadnej z tożsamościowych baniek, ale zapewne wiedzą państwo, co się w owych bańkach dzieje. Żaden poziom chamstwa nie jest niemożliwy do przeskoczenia, żaden bluzg nie jest potępiany, każda kreatura może stać się medialną gwiazdą. Wszystko da się usprawiedliwić, jeśli służy walce politycznej ze znienawidzonym przeciwnikiem. A usprawiedliwianiem tego zajmują się rozmaite autorytety, które w związku z tym autorytetami być przestają. Choć w swojej bańce status autorytetu zachowują. Tak, nienawiść odbiera rozum, tego chyba tłumaczyć nie muszę. W końcu jesteśmy w Polsce. Ale powiem zupełnie szczerze, te osiem gwiazdek w nekrologu jednak mnie poruszyło.
Oczywiście było już i buczenie na cmentarzach, i obrażanie zmarłych (np. ofiar wiadomej katastrofy) oraz ich rodzin. No, ale to jest jednak coś trochę innego. Nekrolog wydrukowany w „Gazecie Wyborczej" najpierw ktoś musiał wymyślić, potem ktoś inny zaakceptować, a jeszcze ktoś inny umieścił go w mediach społecznościowych z pochwalną (tak, tak!) intencją. Nie mówimy tu zatem o nagłym i niekontrolowanym wybuchu nienawiści. Z pewnością było w tym łańcuszku kilka osób, które jakoś tę kwestię musiały przemyśleć.
Ciekawi mnie tylko, czy ktoś naprawdę chce być zapamiętany w taki właśnie sposób? Jako osoba, która chce „J... PiS"? Czy ostatnią myślą człowieka może być osiem gwiazdek? Szczerze wątpię. A w każdym razie mam nadzieję, że tak nie jest. Że jako społeczeństwo nie osunęliśmy się na to dno, spod którego nie rozlega się już żadne pukanie. Cóż, myślę, że każdy jednak rozumie, że na Sądzie Ostatecznym będą nas rozliczać nie z tego, jak głosowaliśmy w wyborach. A tym, co w głowach mają wyłącznie nienawiść do ludzi o innych poglądach, gwiazdka z nieba nie grozi. Zresztą oni w niebo pewnie nie wierzą. I słusznie, bo trafią zupełnie gdzie indziej.