Krzysztof Dudek: Podnieśmy kulturę do najistotniejszych składników polskiej racji stanu

Kultura wciąż jest odbierana jako dodatek, fanaberia, promocja – bez znaczenia dla procesów politycznych. A to przecież nieprawda. Decyzje wyborców oparte są na emocjach, a nie racjonalnych rachubach – a emocje to właśnie działka kultury.

Publikacja: 15.03.2024 03:00

Krzysztof Dudek: Podnieśmy kulturę do najistotniejszych składników polskiej racji stanu

Foto: PAP, Leszek Szymański

„Bandytą mogę być, politykiem nigdy” – to jeden z licznych grepsów Franza Maurera. Do dziś dźwięczy mi w uszach rechot rozbawionej publiczności w sali kinowej. Tym zdaniem można podsumować stosunek popkultury do polityki po transformacji 1989 r. Angażowanie się w politykę było równie podejrzane co oszustwa VAT-owskie, jeśli nie bardziej. Działacze partii politycznych i innych organizacji traktowani byli jako niekompetentni karierowicze, którzy nie sprawdzili się w innych aktywnościach. Generalnie to zwykli nieudacznicy i cyniczne „przegrywy”. Bohaterowie podziemnej Solidarności z zawstydzeniem i niechęcią zwierzali się z walki o prawa człowieka, a popkultura nie znalazła atrakcyjnej formy do opowiedzenia o fenomenie Solidarności, która poruszyłaby masową wyobraźnię. Koniec końców symbolem transformacji ustrojowej pozostaje były ubek Franz Maurer z „Psów” Pasikowskiego.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Czytaj więcej, wiedz więcej!
Rok dostępu za 99 zł.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję?
- możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Niemcy, mocarstwo z trzema dywizjami
felietony
Europa wraca do oświeconego absolutyzmu
analizy
Estera Flieger: Donald Tusk wolałby koalicję z Konfederacją?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wojna handlowa Trumpa. Samobój Ameryki
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Prima aprilis, czyli dzień kłamstwa. A gdyby tak zorganizować dzień prawdy?