Politycy lubią chodzić na skróty i uwielbiają ręczne sterowanie wyborcami. Dlatego kampanie wyborcze są pełne wyrazistych haseł, pustych obietnic i retorycznych sztuczek. Czasami przynoszą one pewien skutek. Pamiętamy obietnicę 500+ lub hasło „dobrej zmiany”. Zazwyczaj jednak chwytliwe obietnice i hasła są jak kamienie rzucane w morze, bo wyborca nie lubi być traktowany jak głupek.
Problem w tym, że politycy mają mały wpływ na sprawy, które dużo znaczą dla wyborców. Obietnice ekonomiczne weryfikuje rynek oraz potęgi gospodarcze, takie jak UE. Liz Truss została brytyjską premierką, obiecując drastyczną redukcję podatków. Jednak rynki finansowe powiedziały: „sprawdzam”, i kraj ma dziś innego premiera. Takie obietnice jak 500+ zjada inflacja. Wyborcy mogą być przeciwni niekontrolowanej migracji, lecz płot na granicy problemu migracji nie rozwiązał, a kac moralny został.