W Rosji jest mnóstwo różnych Putinów. Jest Putin centrysta. Jest Putin konserwatysta. Putin komunista. Putin białogwardzista. Putin nacjonalista. Jest nawet Putin liberał. Nie ma tylko w Rosji opozycji. Wcześniej byli opozycjoniści. Teraz albo wyjechali, albo zostali uwięzieni. Opozycji brakuje tak samo jak politycznej siły.
Są natomiast nastawieni opozycyjnie obywatele. Co prawda nie lubią i nie chcą być nazywani opozycjonistami, niektórzy boją się tej etykiety. Inni – nieliczni, którzy zbiegli do podziemia i angażują się w walkę zbrojną – nie chcą być identyfikowani z tymi, którzy wyjechali. Ci jednak odwzajemniają się tym samym.
Jest jeszcze, rzecz jasna, „opozycja jego królewskiej mości”. Wśród nich, nawiasem mówiąc, jest wielu całkiem przyzwoitych ludzi o nieposzlakowanej przeszłości. Wielu z nich dość otwarcie występuje przeciwko wojnie i popiera to, co dobre.
Czytaj więcej
W stolicy spotkał się opozycyjny rosyjski Zjazd Deputowanych Ludowych – jedno z czterech centrów antyputinowskiej opozycji. Jedyny, który opowiada się za zbrojną walką z Kremlem.
Powszechnie jest o nich wiadome, że nie mogą walczyć o władzę – i to odpowiada Kremlowi. Walczcie o prawa człowieka, postawcie ławeczki na podwórkach, możecie jeszcze skrytykować waszą spółdzielnię mieszkaniową. Ale – co ważne – nie walczcie o władzę i jak najwyraźniej podkreślajcie swoją słabość, tak żeby obywatele, którym i tak brakuje już wiary w zmiany, byli jeszcze bardziej przekonani, że ich problemy rozwiążą inni ludzie. Ci na Kremlu. A opornych w rozumowaniu czeka pogawędka z tymi z Łubianki.