W trakcie krótkiej, jednodniowej wizyty Mateusza Morawieckiego w Kanadzie poruszono dwie sprawy: bezpieczeństwa oraz energetyki. Premier odwiedził m.in. miejsce, gdzie powstaje pierwszy na świecie modułowy reaktor jądrowy. Podobny do tego, jaki ma powstać w Polsce.
Następnie Morawiecki spotkał się z premierem Kanady Justinem Trudeau. Odbyła się konferencja prasowa, rozmowy delegacji, wszystko na tle kanadyjskiej i polskiej flagi. Były dyskusje o Ukrainie, NATO i energetyce. Wspólny spacer ulicami Toronto oraz lepienie pierogów. Można powiedzieć: to normalne w trakcie takich wizyt, nawet jeśli atmosfera jest rzeczywiście dobra. Nie ma co na to zwracać większej uwagi.
To wszystko ma nie tylko wymiar międzynarodowy, ale też krajowy. Bo w Polsce od blisko kilkunastu miesięcy toczy się bardzo intensywna kampania wyborcza. Dla niepoznaki nazywana prekampanią, tylko dlatego, że wybory jeszcze nawet nie zostały ogłoszone.
Wyborcy obserwują to, co się dzieje na krajowej scenie politycznej. A także to, co robią i z kim spotykają się liderzy najważniejszych partii. Mateusz Morawiecki w Kanadzie rozmawiał z premierem jednego z państw grupy G7. Trudeau to między- narodowa supergwiazda, jeden z najbardziej znanych światowych polityków.