Zbigniew Ziobro ćwiczy się w sztuce epistolografii, pisząc do prezydenta. Liderzy opozycji usiłują przekonać własnych wyborców, że zrobili dobrze, pozwalając na uchwalenie – jak nazywa to Donald Tusk – „niedoskonałej ustawy”. A Unia Europejska delikatnie daje do zrozumienia, że umizgi ministra Szynkowskiego vel Sęka nie wyszły poza fazę podnoszenia upuszczonej przez damę chusteczki z podłogi. Co dalej?
Posiedzenie Senatu zaplanowane jest na 7-8 lutego, ale wobec apeli rządu o przyspieszenie prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym, możliwy jest szybszy termin, np. koniec przyszłego tygodnia. Senacka większość zapowiada, że będzie chciała wprowadzić głębokie zmiany w treść projektu, zgodne z poprawkami ustalonymi w zeszłym tygodniu przez partie opozycyjne. Po ich wycięciu przez PiS, opozycja nie zachowała w Sejmie jedności w głosowaniu: część polityków wstrzymała się od głosu, część była przeciw projektowi. Pojawiły się oskarżenia o sprzedawanie praworządności w zamian za pieniądze z KPO. Senatorowie takich problemów nie mają.
Czytaj więcej
Jeżeli ustawa w obecnym kształcie jest nieakceptowalna przez opozycję, to powinno to zostać wyrażone i ogłoszone przed posiedzeniem Sejmu - mówił Wojciech Konieczny, senator PPS, w rozmowie z Zuzanną Dąbrowską, komentując sejmowe prace nad nowelizacją ustawy o SN, która ma pozwolić na odblokowanie środków z KPO.
Zadaniem Izby Wyższej jest zmiana tekstu ustawy – bez większej nadziei na to, że którakolwiek z poprawek ostanie się znowu w Sejmie. Dysponując znów zjednoczonymi siłami, PiS i Solidarna Polska pozbędą się wspólnie wszelkich demokratycznych wymysłów. Ale zanim tak się stanie, Izba Refleksji utrudni to obozowi władzy, jak tylko zdoła. Nikt sobie przy tym rąk nie pobrudzi, nie będzie mieć nieprzyjemnych dylematów: być przeciw czy się wstrzymać. Posłowie patrzą na ten komfort i zazdroszczą.
A w Sejmie, kiedy senacka wersja projektu trafi pod obrady, opozycja nie będzie mieć już wiele do zrobienia. Oczywiście, będzie walczyć o swoje poprawki, ale prawie na pewno zostanie przegłosowana. Nie będzie też dramatycznego głosowania na koniec, w którym znów trzeba by ważyć fundamentalne racje. Nie będzie, bo Sejm nie głosuje już nad całością ustawy, tylko nad konkretnymi zmianami wprowadzonymi przez Senat. Każdy zostanie więc z tym, jak zachował się podczas pierwszego sejmowego głosowania w piątek. Jak Himilsbach z angielskim.