Coś, co wydawało się typową kaczką dziennikarską, w co trudno było uwierzyć, okazało się prawdą – Marek Kuchciński został szefem Kancelarii Premiera. Szefem KPRM będzie polityk, który przestał być marszałkiem Sejmu za słabość do prywatnego podróżowania za publiczne pieniądze, wokół którego tli się afera podkarpacka, który nie ma wyższego wykształcenia i unika trudnych pytań, bojąc się dziennikarzy. Nic też nie wiadomo o kompetencjach Kuchcińskiego jako organizatora, sprawnego koordynatora działań międzyresortowych, człowieka medialnego, który dobrze współpracuje z dziennikarzami. Kuchciński nie ma też bliskich relacji z Morawieckim, tak jak jego poprzednik Michał Dworczyk. Nowy szef KPRM jest typowym komisarzem partyjnym, zaufanym druhem Jarosława Kaczyńskiego z zakonu PC, który ma pełnić rolę przyzwoitki politycznej przy premierze. Czy Mateusz Morawiecki zgodził się, żeby wybierać mu najbliższych współpracowników?
– Premier nie zgłaszał uwag – uciął Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego. Czytaj: „premier nie ma nic do gadania i nawet nie pisnął”. O czym to świadczy?
Czytaj więcej
„Gdy Ryszard Terlecki mówi, że Marek Kuchciński w roli szefa KPRM ma organizować prace rządu, to znaczy, że ma mówić Mateuszowi Morawieckiemu, które pomysły polityków PiS powinien realizować” – mówi Zuzanna Dąbrowska w rozmowie z Cezarym Szymankiem.
Po pierwsze, Kaczyński upokarza Morawieckiego, który za wszelką cenę chce pozostać na stanowisku premiera. A Marek Kuchciński jest nowym „uchem prezesa”. To pokazuje, jak skłócony jest obóz władzy i jak słaba jest pozycja premiera Morawieckiego.
Po drugie, partyjną nominacją prezes chce rozładować spory w PiS. Ale frakcyjne podziały mogą teraz tylko nabrzmieć. Pozycja Kuchcińskiego w PiS jest teraz silniejsza niż Morawieckiego.