Wielkie kraje stać na wielkiego Putina. Przewodniczący Xi Jinping jeszcze mocniej dzierży władzę niż jego kolega z Kremla i ma pod sobą dobrze prosperujące mocarstwo, czego o Rosji nie da się powiedzieć. W Indiach – które lada miesiąc wyrosną na najludniejsze państwo świata – także długoletni premier Narendra Modi wyrasta na kolejnego Putina.
A inne mocarstwa? Ameryka ma przecież Trumpa, który zamierza wrócić, aby kontynuować misję „uczynienia Ameryki znowu wielką”. Ale kudy mu do moskiewskiego dyktatora; nigdy nie odważył się przeciwstawić wyrokowi sądu i literze konstytucji, co dyskwalifikuje go w tej wymagającej konkurencji. Jeszcze gorzej wśród pomniejszych mocarstw: Wielka Brytania od czasów Cromwella nie miała dyktatora, ani nawet poważnego kandydata. De Gaulle we Francji, owszem, prężył muskuły, ale gdy przegrał referendum, ustąpił – co niegodne dyktatora. Pomnik w Warszawie przedstawia go w trakcie odmaszerowywania jako przestrogę dla lokalnych naśladowców, ale oni w to nie wierzą.
Galeria wielkich Putinów pokazuje różnicę między państwami od wieków uprawiającymi demokrację a nabytkami, którym fasada służy za kamuflaż. Przypominanie tej różnicy wywołuje złość wśród kandydatów na małych Putinów, także u nas.
Tych jest bowiem nieprzebrana mnogość w pomniejszych krajach. Aspiranci dobrze wiedzą, że nigdy nie staną się wielkimi Putinami, i to też ich złości, więc lepiej zamilczeć. Mały Putin nie ma pod sobą mocarstwa, czasem tylko lokalną biedę, ale musi odwoływać się do dawnej wielkości, którą on tylko przywróci. Jeśli takich kart w historii kraju brakuje, użyje niezawodnej „polityki historycznej” i już wyjdzie na swoje. Współczesności się lęka, miłuje przeszłość. Zwykle odżegnuje się od nacjonalizmu i podaje za demokratę, ale posługuje się nacjonalistami, bo któż z naszej wsi pójdzie się bić za minione złudy? Demokrację i podobne bajki o konstytucji i trójpodziale władz ma za uprzykrzanie mu życia przez paskudną opozycję. Najchętniej zamknąłby ją w więzieniu, ale brakuje mu odwagi, a nieraz i siły, czym dysponuje tylko wielki Putin. Ten brak jest jego największym wstydem i słabością, więc maskuje go pokrzykiwaniem o zdrajcach, gorszym sorcie i podobnych bzdurach.
Nie, nie zdradzę, kto jest polskim małym Putinem, pozostawiam to Państwu.