Rząd kanclerza Scholza nie daje czołgów, a więc nie ratuje ludzi – krytykowanie polityki Niemiec w takich albo nawet ostrzejszych słowach trafiło w Polsce do głównego nurtu. Niezależnie od sympatii politycznej panuje zadziwiająca zgodność: swoim kunktatorstwem Niemcy szkodzą sprawie Ukrainy. Negują sprawiedliwą wojnę obronną. Ale czy rzeczywiście tak jest? I co kryje się za ich postawą?
Aktualną politykę Niemiec można postrzegać w kontekście woli niemieckiego elektoratu. Cały czas liczba osób deklarujących się jako „obóz pokoju” jest w zależności od badania porównywalna z liczb tych, którym bliżej jest do „obozu sprawiedliwości” – czytaj: wojny. Można też wskazywać na interesy gospodarcze, które łączą Niemcy z Rosją, w tym oczywiście na obawę przed narastającym kryzysem energetycznym czy żywnościowym. Można wreszcie odwoływać się do rzekomo tradycyjnego sceptycyzmu tak zwanego Zachodu wobec lęków mieszkańców Europy Środkowej przed Rosją. Jednak w moim przekonaniu to tylko wierzchołek góry lodowej.
Ludzie listy piszą
Pod koniec kwietnia prominentni przedstawiciele świata kultury, aktywiści i eksperci w dziedzinie rozwiązywania konfliktów podpisali list otwarty do kanclerza Scholza. W podobnym tonie ukazał się w ostatnich dniach czerwca apel na łamach wpływowego tygodnika „Die Zeit”. Trwa więc burzliwa debata.
Sygnatariusze listu nie negują, że agresja Rosji na Ukrainę to pogwałcenie norm prawa międzynarodowego. Jednocześnie wyrażają kategoryczny sprzeciw wobec dostaw broni. Wzywając do zaniechania takich dostaw, domagają się natychmiastowego podjęcia negocjacji pokojowych. Polemizują też z potocznym wyobrażeniem sprawiedliwości w stosunkach międzynarodowych.
Autorzy uznają, że dobrostan jednostki ludzkiej i solidarność z poszkodowanymi powinny być podstawą wszelkich działań politycznych. W tym kontekście wojna obronna, choćby w obliczu niczym nieusprawiedliwionej agresji, podlega ograniczeniom. Priorytetowo należy bowiem zapobiegać ludzkiemu cierpieniu oraz dewastacji otoczenia, które na terenie objętym konfliktem stanowi podstawę egzystencji mieszkańców. Powyżej pewnego poziomu szkód obrona wykracza poza normy etyczne.