Łukaszenko mści się na Polsce i krajach bałtyckich za poparcie dla zeszłorocznych protestów i wspieranie opozycji, a przy okazji gra dwie ważne gry. Pierwsza to raczej naiwna i bez większych szans na powodzenie próba wejścia w buty Erdogana i uzyskania szantażem uznania legitymacji wyborczej przez wolny świat. Jeśli przy okazji – jak turecki prezydent – otrzyma od krajów UE jakieś wsparcie finansowe na zatrzymanie u siebie emigrantów, będzie to tylko dodatkowy bonus. Druga i pewnie ważniejsza gra to pokazanie swojej użyteczności Putinowi, uwiarygodnienie się na Kremlu. Eksperci twierdzą, że już od dawna Łukaszenko był dla Kremla niewygodny. Dziś ma szanse nie tylko wyjść z tej matni, ale udowodnić, że jest potrzebny. Stąd ta determinacja i konsekwencja w destabilizacji wschodniej granicy Unii.