Francuska komisja badająca problem wykorzystywania seksualnego w Kościele we wtorek przedstawiła wynik swojej dwuipółletniej pracy. Liczący 485 stron i 2500 stron załączników raport pokazuje z jednej strony skalę przestępstw seksualnych, z drugiej jego autorzy podjęli próbę opisania mechanizmów społeczno-kulturowych, które sprzyjały wykorzystywaniu seksualnemu, a także ukrywaniu tego typu przestępstw. Z trzeciej zaś strony członkowie komisji wypracowali szereg rekomendacji, których wdrożenie – ich zdaniem – mogłoby znacząco ograniczyć przestępczość seksualną w Kościele.
Kiedy w 2019 r. francuski episkopat w porozumieniu z działającymi na terenie kraju zgromadzeniami zakonnymi zdecydował się na powołanie komisji, zewsząd pojawiły się głosy, że z niezależnością komisja wiele wspólnego mieć nie będzie. A jednak. Episkopat, choć dał pieniądze na jej działalność, to pozostawił jej w badaniach wolną rękę, a przede wszystkim udostępnił archiwa. Komisja dorzuciła do tego jeszcze kwerendę materiałów prasowych, a także podjęła próbę pokazania skali pedofilii w Kościele na tle innych instytucji działających we Francji.
Z badań wyszło, że w ciągu 70 lat (1950–2020) ok. 3 tys. kapłanów i zakonników dopuściło się jakiegoś przestępstwa seksualnego wobec małoletnich. Doliczono się 216 tys. pokrzywdzonych poniżej 18. roku życia. W badanym okresie we Francji posługę pełniło 115 tys. duchownych. Oznacza to, że oskarżenia dotyczą prawie 3 proc. kapłanów i zakonników.
Czytaj więcej
Dochodzenie w sprawie wykorzystywania seksualnego we francuskim Kościele katolickim wykazało, że ok. 216 tys. dzieci padło ofiarą nadużyć ze strony duchowieństwa od 1950 roku - powiedział Jean-Marc Sauve, szef komisji, która opracowała raport.
Stojący na czele komisji Jean-Marc Sauvé (wieloletni wiceprzewodniczący najwyższego sądu administracyjnego we Francji) stwierdził, że choć komisja nie uzyskała „prawdy, a tym bardziej całej prawdy”, to jednak mamy do czynienia ze „zjawiskiem systemowym” i skrytykował „okrutną obojętność” Kościoła wobec ofiar aż do początku XXI wieku. Podkreślił przy tym, że pokrzywdzeni brali udział w opracowaniu ostatecznej wersji raportu.