Bo nie dość, że w imię partykularnych interesów swojej partii zadecydowała o reasumpcji jakże istotnego dla polskiej racji stanu głosowania, w którym jej partia w pierwszym głosowaniu została pokonana przez opozycję, to publicznie oświadczyła, że jej decyzja na posiedzeniu Sejmu z dnia 11 sierpnia 2021 roku to wynik konsultacji z prawnikami, którzy utwierdzili ją w przekonaniu, że jest zasadna i zgodna z prawem.
Mało tego! "Idąc za ciosem" pokazała przed kamerami opinie swoich doradców, tyle, że dotyczących nie tego głosowania, nie w tej sprawie, w dodatku sprzed trzech lat, ściślej - z 2018 roku.
To się nazywa tupet! Wyjaśnię tylko, że prawnicy, na których powoływała się kłamczucha, publicznie oświadczyli wczoraj: mój autorytet wykorzystany został do działań, pod którymi nigdy bym się nie podpisał (dr. hab. Sławomir Patyra). Podobnie powiedział prof. Ryszard Piotrowski: Reasumpcja nie powinna mieć miejsca i to powtórzyłbym, gdyby mnie zapytano".
Zatem konstytucjonaliści publicznie oświadczyli, że nie konsultowała z nimi tego głosowania i że nigdy by nie zaakceptowali takiej decyzji, bo nie zaistniały najdrobniejsze choćby prawne przesłanki do reasumpcji. Tak, czy inaczej prezes PIS-u, pan Jarosław Kaczyński, przy wsparciu muzycznym "twardziela" i jego symfoników, zrealizował swoje polityczne cele; w powtórzonym głosowaniu targowicka ustawa , dzięki "ustawce" kłamczuchy przeszła.
Tak oto, nie po raz pierwszy przy wsparciu poselskiego hultajstwa stanowi się prawa w Polsce. I to nam po raz kolejny włożą, do naszego antydemokratycznego koszyka, demokracje nie tylko europejskie. Okazuje się bowiem, że "nie ma bata" (same kolokwializmy dzisiaj wypisuję) na tak aroganckie zachowania. Demokracja - o czym już pisałem - jest podatna na manipulację. Zakłada uczciwość i poszanowanie prawa. Gdy patokratyczna kasta przejmuje władzę, manipuluje prawem w dowolny sposób. W tym dramat.